piątek, 14 października 2016

Aldri for mye ....

Siedzi mi w glowie ta piosenka Aldri for mye  , co w prostym tlumaczeniu znaczy - nigdy za wiele . Ale chyba w moim przypadku - za duzo . Slowa tej piosenki absolutnie nie odzwierciadlaja mojego zycia - bron Boze , ale wciaz ja puszczaja w naszym radio i nie moge sie od niej uwolnic. A jak wziac do kupy to co sie dzieje teraz w moim zyciu , to faktycznie robie wszystko , zeby twierdzenie ,, nigdy za duzo '' stalo sie moim haslem na nagrobku .

Ale po kolei . Zasypiam wczoraj , jest cos kolo osmej .... . Powiecie - wczesnie . Pewnie , ale ja juz usnelam na sofie zaraz po dziewietnastej. Dacie wiare ?? Ale tak , ostatnio jestem tak zmeczona, ze potrafie usnac w fotelu . Codziennie marze o wannie pelnej babelkow, ba obiecuje sobie ze dzisiaj wieczorem to juz napewno. A gdy nadchodzi wieczor to slaniam sie na nogach , biore szybki prysznic i skok do lozka . Obiecanki cacanki powiecie. Coz... zycie. No tak wroce do tematu. Zasypiam a tu BING z telefonu . Mysle WHF ???? Sory Jadzia ;-) . Sprawdzam , a tu Jaddis zapytuje - co u mnie . No tak i jakby tu dodac kilka innych dziewczyn to faktycznie powinnam odpowiedziec na to pytanie . No to dzisiaj wchodze na bloga i przyznam sie bez bicia , ze nawet Waszych wpisow nie czytam. Tak, bardzo nieladnie , ale to chyba moje overgangsalder tak na mnie dziala , ze wciaz chce wykroic troche czasu i nie da sie. Po prostu nie da sie . No to zagladam na bloga i co ??? Tak w skrzynce az cztery - powtarzam cztery posty zaczete i niedokonczone. W kazdym same przeprosiny , a to ze dlugo, a to ze pozno, a to ze czasu brak ..... . No to teraz postanowilam - tlumaczyc sie nie bede, tylko napisze szybko co u mnie. Szydbo - oznacza ze wkleje to co napisalam, tylko czytanie troche zajmie czsu. Nie obraze sie, jak uciekniecie po minucie. No to do dziela

6 czerwca
Czy mozna wziac na siebie jeszcze wiecej niz mozna udzwignac ? Odpowiadam - mozna. Dom pekal w szwach , klienci chcieli wiecej i wiecej , niektorzy musieli odejsc z kwitkiem , bo nie wystawialismy faktur ( czytaj hotele, knajpki etc ) . Dlugo myslelismy co z tym fantem zrobic . Z jednej strony - fajnie jest dostawac zwrot podatku , cos tam sobie ciulac na boku - ale jak dlugo tak mozna ??? Stalam sie rozpoznawalna - nie zebym sie chwalila. Ale mieszkamy w bardzo malej aglomeracji, wszyscy albo sa rodzina, albo chodzili do jednej szkoly, albo sa przyjaciolmi. Wsrod nich takze pracownicy skatteetaten . Burza mozgow - jak to ogarnac - trwala ponad rok. Bo po przeliczeniu kosztow inwestycji , wynajecia lokalu , ksiegowosci i calej reszty , to praktycznie przy obecnych cenach dokladalambym do intersu . Coz, ceny pojda w gore a my albo to udzwigniemy , albo pojdziemy z torbami. Ale obiecalismy sobie , ze nie bedziemy dlugo ,, siebie '' probowac. Dajemy sobie rok. Jak sie to nie przyjmie - zwijamy interes. Oboje nadal bedziemy robic to co robimy, nikt nie ma zamiaru rzucac pracy , ale ostroznosci nigdy nie za wiele. A to nie polskie warunki , ani polskie przepisy. Tu jest troche inaczej ( czytaj - drozej ) . Lokal wynajety , sprzatanie trwa, zworzenie gratow sie zaczelo. I co-okazuje sie , ze lokal za maly. Bo jak go dzielilismy ,, w myslach '' jak stal pusty - tutaj moja malarnia, tutaj czesc wystawowa i sklepik , tutaj Tomasza warto okazuje sie ze na biuro to juz napewno miejsca nie starczy . I co teraz , z czego zrezygnowac ? Trzeba bedzie sie jakos scisnac , ale podolamy temu .

Ostatnio skupowalismy mnostwo rzeczy tzw. bondestil - czyli wiejskiego stylu. Naprawde jestem dumna z znaszych znalezisk, chociaz sanie wciaz spedzaja mi sen z powiek . To Tomasz zdecydowal sie na ich kupienie . Sam je bedzie odrestaurowywal i zobaczymy czy znajdzie sie klient. A ze sanie sa w ilosci sztuk dwie - to podwojnie mnie to niepokoi. Ale coz , zobaczymy . On ma dobre przeczucia, ja - przecczucia w tej materi nie posiadam. Z gola mamy troche czasami odmienne zdanie na ten sam temat, ale po czasie okazuje sie ze ktores z nas jest mile zaskakiwane. Oby i tym razem tak bylo .

Brakuje nam wciaz szyldu , mam na niego kilka pomyslow i nie wiem na co sie zdecydowac . Chce , zeby korespondowal z profilem naszej dzialalnosci, wiec zwykly napis na szycie nie wchodzi w gre. Dobrze , ze u nas sa juz biale noce, to pracowac mozemy dluuugo. Tylko na jak dlugo starczy nam sil bo spac przeciez tez trzeba. najgorsze jest to, ze kladac sie do lozka ja wciaz tam jestem, ustawiam, przestawiam , sprzatam i tak w kolko . Usnac nie moge . A jak jeszcze pomysle , ze we wrzesniu znowu wystawa jak co roku na Fårefestivalen , a w miedzyczasie 4 tyogodnie wakacji i do tego juz pod koniec czerwca nasze wnuczki do nas zawitaja - to ten czas jakos sie strasznie kurczy i wola ,, NIE ZDAZYCIE ZE WSZYSTKIM !!!! '' 

Daliscie rade ? To dodam , ze jedne sanie juz stoja przd hotelem w Hemsedal :-) , nadal nie spie po nocach tylko licze pedzle i sprawdzam czy mi fabry nie zabraknie . Logo i reklame powierzylismy profesjonalistom, teraz tylko musimy zastrzec znak firmowy .Fårefestivalen juz za nami, bylo wspaniale , nastepnego dnia musialam lezec z nogami do gory :-( . Firma dziala , co wcale nie sprawilo , ze wszystko ukonczylismy i wreszcie moge odpoczac . Nabralam na siebie za duzo - czytaj ,, aldri for mye '' i nie moge sie wyrobic. A ,, zlosliwi '' klienci zamiast odebrac jedno zamowienie kupuja jakies inne graty i je zwoza i kaza zrobic z tego ,, boski '' mebel. Chyba musze zaczac mowic ,, nie !! '' , tylko , ze nie potrafie . Wakacje byly zaje....e :-) . Nasze wnuczki sa - sory inne babcie - najmadrzejsze, najfajniejsze na calym swiecie. Amen .

Ale nie bedzie dzisiaj zdjec , nie dam rady ich obrobic. Obiecywac tez nie bede , ze jutro..... pojutrze je wstawie. Wiem, ze nie dotrzymam slowa. W sobote urzadzamy sklep , chcemy wstawic wszystko juz tak na ,, cacy '' . Musze zorganizowac ,, Kjent dag til kunder '' czyli taki dzien zapoznania - kawa , ciasto,plakaty na miescie , jakies ogoszenie w prasie, na fpagu . Musimy sie rozreklamowac . Musimy - nie musimy, ale powinnismy . Prowadze rozmowy z dostawca farb kredowych, wiec moze bede je u siebie miala. Duzo , za duzo na glowie. Chyba mnie rozumiecie. A ja do tego pracuje codziennie na 100% etatu . Slabo ? Moze nie slabo, ale czasami widze w lustrze, jak z czachy mi sie dymi . Mialam odpoczac w ferie jesienne, ale nawet nie sprobowalam. Dosatlismy od naszych przyjaciol prezent slubny - SPA , ale nawet lezac na lozku podczas masazu rozstawialam meble, pikowalam wezglowie i wybieralam galki do szafek - w myslach oczywiscie. Tomasz pochrapywal obok , a ja buszowalam po zakamarkach mojego mozgu .

Koncze , ale wroce . Wroce za dni kilka . I wstawie zdjecia . Aha, wcale nie schudlam, mimo ze latam cale dnie . Wciaz planuje ,, wejsc '' na diete , ale zawsze mi jakos nie po drodze .

Buziaki
Ania




czwartek, 2 czerwca 2016

Nowa milosc - bondestil


Zycie pochlania mnie totalnie. Ostatnio czas dziele pomiedzy praca - dom - malowanie - psiaki ....i tak w kolko . Tak - psiaki - bo Brenda juz urodzila siedem slicznosci . Na czas dla siebie juz mi starcza sily ani checi . Chwilami czuje sie jak zombi i nie powiem - mam wielka ochote skorzystac z egemeldingu ( wtajemniczeni wiedza o co kaman ) . Ostatni miesiac spalam  po godzine , dwie , co chwila sie budzac , bo albo trzeba bylo Tomka szturchnac bo to jego vakt - a on chrapie wlasnie sobie w najlepsze, albo sama wstawalam i je zbieralam do kupy bo sie pogubily w kojcu. A Brenda .... ona szla na latwizne i czekala az wstaniemy i je jej podamy pod cycki. Cwaniara jedna. W ciagu dnia chcialoby sie przespac , ale to raczej niemozliwe, bo a to dokarmianie , a to dom na glowie stoli, obiad i reszta i tak w kolko macieju .






Wreszcie psiaki dorosly, sa zaszczepione wiec moga dzien spedzac w ogrodzie. No i znalazlam czas, zeby cos naskrobac. Chociaz nie powiem, kosztem innych zajec . Np .odkurzania bo po domu siersc Brendy lata na wysokosci oczu. Ci co psy maja , to rozumieja .









Wiosna, to i klienci chca cos nowego . Niektorzy wpadli w istny szal - przyjezdzaja odebrac gotowy mebel i przywoza w bagazniku nastepna szafeczke, stoliczek, poleczke, fotelik . Nie potrafie powiedziec ,, nie !! '' ale wszystkich informuje , ze zaraz chyba padne , ze nie daje rady , potem wakcje.... Wiec przed sierpniem sie nie wyrobie. Efektem tego jest zapeniony garaz , a moj samochod stoi na zewnatrz .Ale coz, mam to na swoje zyczenie . Sama tego chcialam .

Moj Tomek jest wspanialy . Nie dosc , ze podziela moja milosc do staroci to jeszcze z kazdej niemal podrozy przywozi mi jakies cacuszko. A ze chyba zmienia sie moj styl uwielbienia dla staroci , to tym bardziej jestem dumna ze tkwi w tym ze mna tak gleboko, naprawde . Nie zebym zaraz przestala kochac komodki z powyginanymi nozkami, ale zachwycilam sie bondestil - czyli po polsku wsiowy styl. Wprawia mnie w cudowny nastroj mozliwos patrzenia na stare kola drewniane, koryta , cynowe balie , brona , drzwi od piecy chlebowych  i inne skarby . I od razu mysle - co z tym zrobic, jakie inne przeznaczenie im nadac . I juz widze stylowe wieszaki , piekne lampy , wozki w ogrodzie oblane kwiatami ...... . Czy ja sie juz starzeje ???? Nie wstawie tu wszystkich zdjec , bo post stalby sie nudny. A pozatym co bym pokazywala pozniej ?To zaledwie ulamek tego co mam zamiar przerobic , ale i zostawic w oryginale po malych naprawach i zakonserwowaniu .










W ogrodzie wszystko zaczyna budzic sie do zycia. Pomimo zimnego wiatru wystawiam twarz do slonca i lapie jego pierwsze promienie. Mam nadzieje sie zabrazowic , ale to naprawde trudne tutaj . Potrzeba na to wielu godzin , a ja niecierpliwa jestem . Trawa pierwszy raz skoszona , swierze bratki juz wyladowaly w skrzynkach . Pelargonie tez juz na miejscu  . Ehhh tesknie za latem.

I tyle musi mi na razie wystarczyc. Obiecywac nie bede , bo wiem jaka jestem - zdarza mi sie tutaj w blogowym siwecie slowa nie dotrzymac. Ale postaram sie , za jakis tydzien ogarnac wszystko i pokazac moje skarby.

Mocno sciskam stale czytelniczki , bo wiem ze czekaly :-). A nowe milo witam :-)

Pozdrawiam
Ania

niedziela, 10 kwietnia 2016

Meblowy zawrot glowy

Brawo ja - wreszcie sie zebralam i uszylam nowe poduchy na sofe . Przyznam - niebieski jeszcze nie goscil u nas w salonie . To cos nowego , ale chcialam sprobowac takiego polaczenia - brazy i blekity . Nawet pledy pasuja , ktore kupilam wczesniej .




Stojac na dole w pokoju goscinnym nie moglam wyjsc z podziwu , ze wreszcie widac podloge :-) . Tak widac wreszcie podloge , ktorej nie widzialam miesiacami . Wczoraj caly samochod z pelna przyczepa pojechal do klienta . Ba - zadowolonego klienta . Fakt , ze wrocil od niego z kolejnym kredensem do pomalowania , ale to tylko jeden mebel . Nie proznowalam, zaczelam od razu rozgladac sie za nowymi starociami do przerobki , no i znalazlam . Dwa stoliki male , jeden stol z krzeslami do jadalni i komoda .





Cale swieta spedzilam praktycznie na sofie  . Tomek najadl sie za mnie wstydu na pogotowiu , jak pobierali mi biopsje z zatok . Ponoc sie tak darlam, a mnie wydawalo sie , ze tylko kwile sobie cichutko. Coz , sila przetrwania. Minal juz ponad tydzien a wynikow ze szpitala jak nie bylo tak nie ma. Norweski ,, czas '' . Chyba sie juz zdazylam przyzwyczaic .

Ale nie ze wszystkim idzie mi tak gladko . Nie do wszystkiego moge sie przyzwyczaic . I jesli ktos nadal twierdzi - po latach zycia tutaj - ze wszyscy sa tacy mili , szczerzy i prawdomowni to wielki szacun . Im dluzej tu zyje , tym szerzej otwieram oczy i dociera do mnie , ze wszyscy , ktorzy zyjemy na tej planecie jestesmy do siebie bardzo, ale to bardzo podobni . No a porazka to juz uczucie , ktore chce chyba ukryc kazdy . Dwa lata temu poszlam do szkoly , zeby miec wreszcie norweskie wyksztalcenie takze . Zaczela ze mna nauke moja norweska kolezanka, ale niestety nie przebrnela przez egzaminy . Te pierwsze pisemne jakos jeszcze jej poszly na granicy zaliczenia  , ale juz ustne zawalila na calej lini . Spotykamy sie kazdego dnia , rozmawiamy , ale juz niestety nie moge zniesc jadu jaki probuje mi wstrzyknac w moj umysl ta osobka . Ale zeby az tak sie zmienic ?? Pytam o egzaminy, czy przystepuje w tym roku, czy moze chce moje notatki , moze che mojej pomocy . A ona , ze nie ma zamiaru podchodzic do nich ponownie, ze oni niesprawiedliwie ja oblali, ze za bardzo naciskali i w ogole to byla jakas napasc na nia . I tak w kolko . A ja od rektora slysze, ze jedzie na spotkanie przedegzaminacyjne dla tych wszystkich z naszej fylke co oblali, ze zapisuje sie na egzaminy . I po co to wszystko ?? Ba , nawet probuje mi wmowic , ze zmienia prace , ze ma dosc i potrzebuje wyzwan . Masakra jakas . Moj TOmek mowi , ze ona chyba boi sie ponownej porazki . No bo jak to - Polka zdala po norwesku a ona nie ??? I co by bylo gdyby to sie powtorzylo ? Fakt , probuje sie postawic w jej sytuacji i mnie tez chyba byloby glupio . Ale dlaczego nie moze byc ze mna szczera ?? Ehhh , zycie.


A Brendusia zaraz bedzie miala szczeniaki :-) Tak znowu i bardzo sie ciesze . Chodzi jak czolg , nie chce sie bawic tylko siusiu, jedzonko i spac . Dziwna jakas ta ciaza, no ale i Brenda juz strasza wiec to moze dlatego .





Malowanie kredowkami Annie Solan uwielbiam. To czysta przyjemnosc. Wiesz , ze zawsze bedzie dobry efekt, nawet jak cos po drodze zchrzanisz . Zawsze mozna zatrzec, zamalowac , zawoskowac . probuje teraz mieszac farbe z woskiem i nadawac woskom inne kolory . Fajna zabawa. Ale nie przestaje uzywac ,, kredowki z przepisu '' . Tutaj u mnie Annie Sloan jest droga, bo krocie kosztuje wysylka . W ogole nie oplaca sie kupowac jednej czy dwoch puszek, lepiej zamawiac od razu kilka. Z tych powodow staram sie do starych , nie impregnowanych mebli uzywac swojej kredowki . Trzyma sie tak samo dobrze , a i efekt jest zadowalajacy . Wiec po co calkowicie z niej rezygnowac ? Dziewczyny , moje norweskie kolezanki namawiaja mnie , zebym zorganizowala jakies zajecia z malowania . I powiem szczerze , ze sie nad tym zastanawiam . Zobaczymy co z tego wyjdzie . Chociaz to na razie odlegle plany . A tu kolejne prace w trakcie . I gotowe





Ten napis ,, Dream '' to jedna z szuflad komody. Komoda bedzie w kolorze bualym -antycznym . Napisy sa trzy : Love...Live...Dream.. . Pomaluje je na brazowo , zeby po rzetarciu odznaczaly sie od calosci. Za pozno wpadlam na pomysl, zeby dodac barwnika do pasty relifowej. Zrobilam to ,, po '' , ale nic straconego, bo dosc czesto robie relify na meblach .

Wiele sie bedzie dzialo tej wiosny , bo i szczeniaczki i Komunia sw. naszej starszej wnusi Zuzanny . Juz wzystko dopiete na ostatni guzik - sukienka, buciki , fryzjer , zaproszenia ...jest tego troche. Dawno nie bylam na takiej uroczystosci . Czyli majowy wyjazd do Polski gwarantowany :-)

Koncze i ide podawac obiad , bo ziemniaki dochodza, a Tomkowi tak burczy w brzuchu , ze az tutaj slychac .
Milej niedzieli
Ania



sobota, 19 marca 2016

Farby i kolory zycia


Kiedys uzywalam farby kredowej wyprodukowanej wylacznie przez siebie . Znalazlam przepis na necie , zamawialam puder kredowy w jednym z tutejszych sklepikow internetowych i mi to wystarczalo. Ba , mam w zapasie nadal ponad kilogram kredy i czasami robie sobie sama farbe, szczegolnie jak mam surowe, nie zaimpregnowane drewno . Ale powiem szczerze, kto raz sprobuje profesjonalnych kredowek- wpadnie jak sliwka w kompot. Wpadlam i ja. Nie powiem , ze jestem wierna jednej marce , ale farby Annie Sloan sa mi najblizsze . Czuje je w palcach moich dloni , wiem jak nimi pracowac i chyba dlatego najbardziej je lubie . Moze tez ze wzgledu na czas schniecia, bo schna troche dluzej niz inne i to daje duze pole manewru . Pozatym nie musisz nic robic z meblem , myjesz i malujesz. To komfort i luksus . Bo gdy chce uzyc swoich wlasnorecznie robionych farb , musze wszystko zeszlifowac , a to mnostwo pracy . Ostatnio wpadaja mi w rece mebelki , ktore trudno jest juz przerobic . Tak wiec wykorzystuje z nich co sie da - szuflady , blaty , polki . I lezy to cholerstwo u mnie gdzie popadnie . Ostatnio zajelam sie kilkoma szufladami od jednej lawy . Nikt nie chcial jej kupic , wiec Tomek przytulil nogi na jakies lampy , blat ktory sie przyda do nog od starej maszyny . Mnie pozostaly szuflady . No i wyszlo mi cos takiego - poleczki, czy moze tace na stol, w ktorej mozna ustawic rozne ozdoby, swieczniki i inne dupsy .







Wpadla mi w rece tez piekna komoda . Jest tak urokliwa , ze mam ja ochote zostawic taka jaka jest . Chociaz przemalowanie jej na turkus z przetarciami tez mnie korci . CZy biel antyczna.... ehhhh sama juz nie wiem . Pozatym prosze Tomka o wniesienie jej na sama gore , do goscinnego salonu i tylko slysze ,, jutrooooo ''. I tak stoi sobie bidulenka w holu , a ja zeby sie dostac do szaf suwam ja w te i wewte . Wkur...nie czasami siega zenitu . Najpierw stala w moim warsztaciku, ale za cholere nie moglam sie w nim poruszac , wiec wyjechala tutaj i tak sobie stoi.









Goscinny na poddaszu ma juz swoja nowa odslone - czyli nasze lozko ,, z tradycja i przezyciami '' - tymi najlepszymi hehe  .Wszakze to jeszcze nie koniec przemiany tej sypialni , ale na reszte musze poczekac . Salon goscinny zreszta tez . Salonik jest takim dodatkowym skladzikiem rzeczy szalenie niepotrzebnych - czyli tego co powstaje w tak zwanym miedzyczasie i musi poczekac na swojego nowego wlasciciela . Wiec wnosze to tutaj i ustawiam gdzie popadnie . A ze natlok gosci nie mamy za czesto , wiec nikomu to tak bardzi nie przeszkadza . No np. od ostatnich gosci skarg nie mialam hehe , jakos dali rade tam mieszkac .


A za tymi malutkimi drzwiami pokoj zabaw moich wnuczek. 


schodami w gore i w dol







Skosy zagospodarowalismy na schowki , ktore ciagna sie przezcala dlugosc domu . Stala tam od lat komoda teakowa , ala lata 50te. Ostatnio kupilam mnostwo plastikowych pudel i klamoty znalazly swoje nowe miejsce. I w taki oto sposob komoda stala sie pusta . I pomyslalam , ze moze tez ja przemaluje. Mysle nad cienowanymi w stylu ombre szufladach , np w niebieski czy rozowym. Musze sie zastanowic . Tomek ma do niej dziwny sentyment , bo noca po przywiezieniu tej komody od jednej naszej znajomej norwezki mial zawal . 



Pisze tu o kolorach , a prawie caly moj dom w srodku jest bialy z brazowymi dodatkami . Tak , kocham kolory , ale w domu wole jednak czyste , jasne barwy . Nie raz chcialam sobie zostawic cos w ostrych barwach , ale po paru dniach utwierdzalam sie w przekonaniu , ze jednak ,, ten kolor '' nie pasuje do mnie , do mojego domu . I wracaly znowu brazy, beze i biele. Juz taka jestem i tyle . Ale juz jak cos tworze , ze czesciej uzywam kolorow mocnych , zdecydowanych . Rzadko biele , chociaz je przeciez tak kocham . A turkusy i blekity - za nimi przepadam. I tak oto zmalowalam starusi stolik kuchenny , kupiony od jednego znajomego . Tutejszego Hallingdalczyka , ktory akurat sprzatal swoja stodole. Kupilismy od niego mnostwo starych mebelkow, skrzyn , beczkek. I tak przyszedl czas na stol. Oto on w swojej calej okazalosci , potraktowany farbami Annie Sloan kolor Provanve . Wtle lampa Tomkowa, z ktora za cholere nie chce sie rozstac - a ja nie mam dla niej po prostu miejsca .











 Nie wiem jak Wy , ale mnie wkurza strasznie ta walka polityczna . Na poczatku mowilam- ok, dajmy im szanse . Moj ojciec ....brat....sa strasznie zafiksowani na PiS . Ale przynajmniej pozwalaja mi miec swoje zdanie , swoje poglady . Ale niektorzy znajomi nie pozwalaja mi myslec po swojemu  . I wlasnie probuje im wytlumaczyc , ze to domena PiS - musisz miec takie zdanie jak my, a jak nie to jestes wrog . Zdrajca  no i oczywiscie nie kochasz Polski. Czy to w porzadku ? CZy to tak ma byc dalej ? CZy dojdzie do tego do czego doszlo w niejednym juz panstwie, ze sasiad bedzie pietnowal sasiada za swe przekonania ? CZy to jest wolnosc ? Pozwolcie mi miec swoje zdanie , sadzic po swojemu .

No i na koniec dla tych co dotrwali - badania sa OK . Moge z tym zyc . Nastepny przeglad za rok ( jak sie po drodze nic nowego nie urodzi ) . Wlasnie zaczelam Wielkanocne ferie . Turaj szkoly zamykaja sie na cztery spusty w ostatni piatek przed niedziela palmowa . I zaczynaja sie Påskeferie . A ze mieszkam w gorach , a snieg nadal sobie lezy - to u nas sa takie tlumy , ze nawet mamy kolejki do kas .

A skoro ferie to lece polezec na kanapie, popatrzec tepo w TV i pojesc do syta smågott - to dla wtajemniczonych , tych co mieszkaja w Norge ( napewno wiecie o co chodzi ) .

Buziaki
Ania