czwartek, 22 stycznia 2015

O tym , ze czasami masz az za duzo na glowie

Na razie pisze post , ale nie mam dla niego tytulu . Ostatni , na ktorym pojawilo sie tak wiele komentarzy bardzo mnie podniosl na duchu . Myslalam , ze jestem samotna tutaj , ze skoro bywam ostatnio tak rzadko to kto bedzie mnie czytal . No tak, przeciez zapewnialam , ba niemal kazdy na swoim blogu zapewnia - ze pisze go dla siebie i gdzies ma to - czy go czytuja czy nie . No tak i co tu odpowiedziec - chyba nie mam tego ,, gdzies '' . Bo z blogiem to troche tak jak z gazeta, nad ktora mozna sie zastanowic, pomyslec , no i potem wyrzygac swoje mysli - ze albo sie z kims zgadzasz albo nie . Ostatnio dla wielu FB jest takim oknem na swiat , a dla mnie sa to blogi . Nie ograniczam sie tylko do tych o wnetrzach i nowotworach . Czesto przez przypadek wpadnie mi w oko jakis ciekawy artukul o sporcie, modzie czy o pszczolach - i czytam . Ale powiem Wam , ze zadko wpada mi w oczy blog o tym, ze ludzie o nas zapominaja , ze odsuwaja sie od nas , ze tracimy rodzine , przyjaciol - bo wyjechalismy . Bo nie spelnilismy oczekiwan pod tytulem ,, praca i dobrobyt dla rzesz '' . Uffff, no bo kto ma odwage zle pisac o najblizszych , bo kto ma odwage wykrzyczec to wszystko prosto w twarz. Ale trafiam blogi o utraconej przyjazni . Blogi, z ktorymi bardzo sie identyfikuje, bo mija juz ponad rok , a ja nie potrafie sie po tym otrzasnac . Nie potrafie zaufac . Nie potrafie zaczac od poczatku . I gdyby moj Tomek nie byl dla mnie mezem , kochankiem , ogrodnikiem , hydraulikiem, stolarzem , mechanikiem ...... i przyjacielem w jednym - ciezko bylo by mi tu na obczyznie . Ale wciaz mi brakuje kogos na babskie zakupy , na babskie ploty czy inne rzeczy , ktore mozna robic z przyjaciolka. Ona nie wie ze pisze bloga , nie wie ze mimo wszystko za nia tesknie . Probowalam jej to powiedziec w pazdzierniku 2013 , ale ona juz nie rozumiala moich slow . Dacie wiare, ze nowotwor moze spacyfikowac ludzi wokol ciebie . Ze moze dosiegnac nie tylko twojego ciala , ale i dusze twoich bliskich . Jednych doladuje pozytywna energia, a innych przegoni na zawsze  . Szkoda , ze o tym pisze sie tak malo .

A teraz troche weselej . Heh  , zima ktora przyszla troche pozniej daje nam sie niezle w znaki . Caly tydzien  odsniezamy . Po co ? Bo jak zostawisz ten bialy pyl, to po dwoch dniach odsniezarka nawet nie dasz rady . Swiat wyglada bajecznie , az marzyc sie chce. Ktoregos dnia serfowalam w sieci , dzien zadumy , spokoju , na sofie caly wieczor . I weszlam na info o Seulu . Tak, poludniowa Korea . Bywalam tam w latach 90-tych dosc czesto . Jakos tak mnie naszlo na wpomnienia . Sama nie wiem czemu  . Mam z tym miejscem mile wspomnienia . Obraz z husteczek do nosa zrobiony przez jednego z koreanskich artystow, kupiony w malej galeryjce w przejsciu podziemnym metra wisi u mnie w sypialni do dzisiaj . I zapragnelam tam pojechac znowu . Pokazac Seul Tomkowi . A czemu by nie .



 Zaczelismy rozmawiac tez o wakacjach . Ze chyba w to samo miejsce , Chorwacja , plw Peljesac ,  ze z wnuczkami wreszcie  . W sobote wzielismy sie za koncowe  wykanczanie ostatniego pokoju goscinnego . Okazalo sie , ze sama farba nie da rady pokryc paneli drewnianych, ktore niezaimpregnowane byly na scianach od lat . Musielismy polozyc jedna warstwe grunningu , a na to pojda dwie warstwy farby . Kolor - w/g mnie golebi, czyli jasny szary . Listwy i obrobka okien  w kolorze bialym . Parapet jest tak szeroki, ze marzy mi sie tam poducha, ale zobaczymy jeszcze . W pokoju jest kominek , wiec mysle ze goscie , ktorzy beda tu spali beda z niego zadowoleni .To juz przedostatnie pomieszczenie ,, uzytkowe '' jakie zostalo nam do wykonczenia . Jeszcze tylko garderoba przy dolnym wejdciu i finito . Zostana jeszcze tylko Tomkowe dwa warsztaciki, czy jak to On mowi ,, kamerliki ''. Ale to juz wiosna. Chyba jestem juz troche zmeczona tymi remontami . Ciagna sie jakby nie bylo juz cztery lata . ale wreszcie koniec. Jeszcze w ogrodzie jst troche do zrobienia, ale tam to juz czysta przyjemnosc. A jesli chodzi o przyjemnosci to jeszczetylko dwa tygodnie i dom zapelni sie goscmi . Wreszcie bedzie gwarno . Jak ja to lubie. A potem , jak juz wszyscy wyjada to padam na sofe z ulga - ze wreszcie cisza.... Tez tak kacie ? Gosia ? No powiedz, ze oddychasz pelna piersia jak wyjezdzamy . Hehhhheeee.

Od dwoch chyba lat zbieram sie ze zrobieniem albumu naszego domu - przed i po . Brakuje nam tylko zdjec z lat 50-tych . Nasz dom byl kiedys przed rozbudowa pierwsza centrala telefoniczna w okolicy. I wlasnie ten pokoj co og teraz odremontowalismy byl glownym pomieszczeniem . Napisalam do miejscowego archiwum z pytaniem, czy przypadkiem nie zachowaly sie jakies zdjecia z tam tego okresu . Az zacieram rece na sama mysl , ze moglabym obejzec te zdjecia. Tak wiem, ze skaczez tematu na temat, ale nie pisze powiesci- to moje zycie, zycie ktore akurat toczy sie obok mnie . A to nasz zima :-)




















Na zewnatrz jedenascie na minusie . Zimno ? E tam , mozna sie przyzwyczaic . W kominku pykaja plomienie .... ide wypic popoludniowa kawe i sie troche polenic . 
Pozdrawiam Ania

wtorek, 6 stycznia 2015

Zima..zima...zima

Jeczalam , ze zima przyjsc nie chce i stalo sie . Przyszla , a jakze . Na dodatek nie jest zbyt mrozno i odsniezanie staje sie nie lada wyczynem. Tak ze zima zagoscila juz na dobre , no i wypadalo to wykorzystac - zrobilismy sobie sesje do kart swiatecznych .






 Tak, wiem ze juz po Swietach, ale o nich tez wspomniec musze . W tym roku po latach wysylania dziesiatek kart do rodziny i znajomych, przyjazciol postanowilismy ( zreszta co rok o tym wspominalismy , ale od gadania do czynu zawsze daleko ) wyslac karty tylko do tych co i nam przysylaja. Oczywiscie znalazlo sie kilka kartek dla tych , co to mielismy nadzieje ze wreszcie , moze w ostatnim akcie desperacji wysla i do nas. Nie macie pojecia z jakim namaszczeniem otwieramy co roku kartki swiateczne. Ile one dla nas znacza. Tesciowie zawsze sa pierwsi. Najpierw przychodzi paczka z mnostwem slodyczy , prezentami , suszonymi owocami na gruszczonke i keks . Sa tez gazety i inne dupsy . I pomimo, ze nie sa to rzeczy bez ktorych nie da sie zyc, to zawsze uronie lze , ze ktos tam daleko o nas pamieta . Czuje sie wtedy jak mala dziewczynka na letnich koloniach . Potem sa karty od moich rodzicow, siostry , przyjaciol.... Reszty nie wymienie , bo nie ma tego za wiele. I jestem ciekawa , czy Ci co od lat od nas kartki dostawali zastanawiali sie dlaczego w tym roku nie przyslalismy. Nie wiem , czy dobrze zrobilismy, ale tak czulismy i basta.

Juz pomalu zapominam o Julemesse , czyli o jarmarku swiatecznym . Ale dzialo sie. W tym roku postanowilam zrobic przetwory z aronia. A ze aroni w ogrodzie mam w brud- mialam i soki i drzemy. Musialam cos wymyslc , zeby Norwegow do aroni przekonac. Poszperalam wiec w necie i znalazlam fajny opis ze zdjeciami. Wydrukowalam i wreczalam kazdemu , kroty srtoil dziwne miny bioracdo reki sloiczek niewiadomego pochodzenia. Wiekszosc byla zaskoczona ,, oooo , ja mam toto w ogrodzie , ale nie wiedzialem ze to mozna jesc i ze to takie zdrowe'' . Niektorzy wracali dnia nastepnego i dokupowali. Ha, znowu cwikla cieszyla sie chyba najwiekszym powodzeniem. Pozatym tego roku znalazlo sie mnostwo chetnych na moje wyroby z drewna , lampy i inne dupsy. jak nie zanudze to do konca moze wytrwacie













W miedzyczasie powstawaly kolejne komody komody i inne mebelki. Bo pomimo braku czasu , to wciaz schodze do mojego warsztaciku nie wiadomo po co i zawsze znajde pare minut na jakies malowanko  . Jedna klientka zamowila sobie kolory , sama je wybrala . Coz klient nasz pan - a niech tam ma.




 Poza tym mnie znudzila sie nasza szafka TV, chce ja sprzedac i zrobic nowa. W garazu stoja stare wrota od stodoly - to one posluza za tlo pod TV. Jako szafka posluzy komoda, z ktorej zostawie tylko szufladki, reszte przerobie i przemaluje. Tomek sie piekli, ze znowu cos wymyslilam , ale jakos to przezyje. Niech sie cieszy , ze nie ide do Bohus'a albo innego sklepu meblowego i nie zazycze sobie szafeczki za 20 tys koron hehe :-). Apropos Bohus'a upatrzylam sobie jeden stol i jest na mojej liscie zyczen ale oczywiscie zapewne Tomek mi og zrobi bo cena ponad 8 tysiecy troche odstrasza. Zreszta ma juz grube , stare dechy to tylko czasu potrzebuje.

Trafila nam sie tez stara komodka, ze az zasiegnelam porady kustosza staroci - skad pochodzi i jak jest stara. Okazalo sie, ze jest z lat 1850-1870 , ze stron w ktorych mieszkam czyli z Hallingdal. No i ze mam sobie ja zostawic na emeryture, bedzie na fajna wycieczke zeby stare kosci wygrzac . Jak powiedzial tak zrobilam, szafka sobie stoi , a ja na razie szukam dla niej miejsca w domu .





O swietach rozpisywac sie nie bede, bo juz chyba na wszystkich blogach o tym jest , a takze o ubieraniu swiatecznym, wiem ja moze o rozbieraniu napisze. Poza tym te swieta byly inne- po raz pierwszy chyba jak zyje nie bylo pasztetu domowej roboty . Gruszczonki zreszta tez . Suszone gruszki przelezaly na cle cale trzy tygodnie . W sobote po Nowym roku ugotowalam ten kompot i popijamy do dzisiaj ( nie wspomne o popierdywaniu przy okazji, ale to normalne po tym kompocie )
Wczoraj pozdejmowalam wiekszosc rzeczy, napisy z gipsu God Jul tez juz zdjelam z kominka .Trzeba tylko pojsc po pudla na gore, ale zwyczajnie nie chce mi sie . Teraz na ,, swieczniku '' jest przygotowywanie ostatniego pokoju goscinnego . Juz za dzien.... za dni pare...... zjada sie do nas goscie. I potrzebujemy taka ,, oaze '' dla dzieciakow, bo one podrosly w miedzyczasie i potrzebuja spokoju i samotnosci hehe . To juz nie te czasy , ze chca przesiadywac z nami. Musza miec ,, swoje '' miejsce z konsola do gier - ktorej zreszta do dzisiaj jeszcze nie mamy , telewizorem i swietym spokojem . Pomyslelismy, ze na dole w hyblu bedzie dla nich idealnie. Osobne wejscie , lazienka , mnostwo miejsca . No i swobodny dostep do spizarki - czyli sklepiku jak og nazywa nasza starsza wnuczka . Atak same lakocie :-)

Na usta cisna mi sie slowa niezadowolenia i irytacji . A to z powodu tego co widze w TV i czytam w polskich gazetach. No i jak slucham ludzi, ktorzy wciaz tam mieszkaja. Wiem , ze nie moge nic na to poradzic i zapewne zaden ze zwyklych zjadaczy chleba takich jak ja nic na to nie poradzi. Ale ,, jak zyc'' powiedzcie mi , jak zyc . A szlag mnie trafia , jak slysze ze mi latwiej. To prosze bardzo - rzuccie wszystko - rodzine , przyjaciol i wyjedzcie. I probujcie znalezc te kase na trawie, gdzie badz. A nie myslcie ze to tylko ludzie ktorych nam tu brakuje. Kino...teatry...bulwary czy parki , no i polski jezyk. Klimat tamtego zycia. To wszystko nam sie zaczyna zamazywac....ucieka gdzies. Nie mozemy tak w kazdej jednej chwili rzucic wszystkiego i przyjechac w odwiedziny, my tez pracujemy. To nie takie proste. Nigdy wczesniej nie wiedzialam co to tesknota, tesknota za sama nie wiem czym. A zeby bylo smieszniej tak bardzo wszyscy za nami tesknia , a w odiwedziny przyjezdza tylko garstka i powiem - wciaz tych samych osob. Osob na ktore zawsze moge liczyc. I chce kupic bilety , przyjade na lotnisko - ale nic ,, ich ''.... was nie moze przekonac . A przeciez nie mieszkam na koncu swiata . To tylko 2 godziny samolotem, potem 3 godziny samochodem. I wiem , ze nie bedzie lepiej. Wiem, wrecz jestem tego pewna ze bedziemy odchodzic w zapomnienie kazdego dnia wciaz bardziej i bardziej. Bo nas tam nie ma, nie jestesmy potrzebni , da sie bez nas zyc. Ot tak , po prostu .

Dobra, dosc bo sie zaraz zapedze. Pomimo braku czasu i dzielenia go pomiedzy prace, szkole , odsniezanie , wizyty u lekarza, lezenie na sofie ( a co ), czytanie ksiazek - troche mebelkow zmalowalam. No to sie pochwale .







Szczerze mowiac , nie wiem kidy powstanie nastepny post . Wciaz tyle sie dzieje - i dobrych , ale i smutnych rzeczy w moim , naszym zyciu. Jak zatesknie - to napisze . A teraz sie zbieram i uciekam do szkoly na 4 godziny nauki . Buuuuuuu

Ania