wtorek, 17 czerwca 2014

O tym , ze szalenstwo wpisane jest w moj zyciorys

Kiedys , podczas jednego z pobytow w Chinach zostalam poproszona o towarzyszenie przy zabiegu w klinice kosmetyki estetycznej . Moja kolezanka po prostu sie bala sama tam pojechac . Jako ze klinika chinska wowczas przwyzszala nasze rodzime ( byl to rok 1998 ) pojechalam tam nie ukrywam z ciekawosci  . A ze czekalo mnie nudne siedzenie jeden z chinczykow pracujacych w recepcji zapytal mnie , czy ja nie mam ochoty na jakis zabieg . Uwierzyc nie moglam slyszac to pytanie. Zadnej kolejki ??? Zapisow ?? Toz to ja sie w jakims raju znalazlam. Odpowiedzialam , ze dziekuje , ze za ,, mloda '' jestem i cichutko przysiadlam na kanapie. Ale po dluzszym zastanowieniu wpadlam na genialny pomysl - zrobie sobie tatoo . Od pomyslu do realizacji - piec minut . Zaraz mnie wezwano do pokoiku , pokazano wzorki , zapytano gdzie chce ten tatoo i...poszly konie po betonie . Mile bylo to , ze znieczulono mi reke, wiec tak naprawde nic nie czulam. Dodam , ze na taki tatuaz na cale zycie odwagi nie mialam, wiec zrobilam sobie permamentny . Mial byc na lat 15-20 , potem mial zaczac znikac . A ze zaraz po powrocie z Chin na urlop do Egiptu jechalam, to tatoo troszke zbladl , bo skore chyba ze sto razy po tym urlopie dwutygodniowym zrzucilam . I tak mijaly lata , Az w 2007 roku zaszalalam znowu , ale juz w Norwegi . Moj tatoo wygladal juz jak malowany henna i po prostu sie go wstydzilam. Smok na moim ramieniu byl jakas niewiadomo jaka plama. Postanowilam - woz albo przwoz , robie to , na stale . Dowiedzialam sie gdzie w Sandvika jest najlepsze pod sloncem studio tatoo i raz kozie smierc - poszlam na calego . Ja, babcia - wtedy rocznej - wnuczce . Odbilo mi ??? Tez sie nad tym zastanawialam. To szalone co zrobilam, ale zrobilam to . Smok zial teraz wyraznie z mojego prawego ramienia .

Minelo kila lat . Diagnoza - rak - odebrala mi po trosze moje szalenstwo . Stalam sie bardziej zachowawcza. Twardo stapajaca po ziemi . Nawet lapalam sie na tym, ze za dlugo sie zastanawiam nad niektorymi rzeczami . Pamietam , jak moja onkolog zaraz po radoterapi powiedziala ,, no Annna , a teraz zrob coz szalonego '' . Tjaaaa - pomyslalam . Akurat sie do tego nadaje . Mijal czas , a ja nic . No i nadszedl 26 Maja, dzien Matki , dzien decyzji  . Cos mi odbilo . Jeden telefon - i znowu poszly konie po betonie. We wtorek dnia nastepnego wylam juz z bolu na fotelu w studio tatoo . Nawet Tomek byl zdziwony i chyba nadal jest w szoku , zeto zrobilam . Zreszta ja sama tez . Bolalo ??? Jak cholera, najgorzej na stopie . Bo lydka OK , ale kostka i stopa - gdybym ja to wiedziala :-( to chyba za chiny ludowe bym sie nie zdecydowala. Tak wiec droga Pani doktor melduje - zaszalalam i to na calego .




I tak czas sobie plynie , mamy lato na calego i to nietypowo norweskie, tylko jakies afrykanskie. I tak juz prawie miesiac . Zar sie z nieba leje, az musimy trawnik podlewac . Wiekszosc wolnego dnia spedzam na tarasie i nawet o komputerze czy w ogole sferze blogowej nie mysle. Lapie promienie slonca cala soba. Rok temu bylam po radioterapi , bylo za wczesnie na korzystanie ze slonca. Ale teraz... chyba juz moge :-) Reszta swiata po prostu nie istnieje. A oznacza to , ze chyba nie jestem ualezniona od internetu . Dopiero dzisiaj zaczelam czytac zaleglosci . Duzo sie dzieje , chyba na wszystkich blogach . A u mnie ..... cisza....jak makiem zasial . Zdjec mi sie nie chce robic . Sfokusowalam sie na totalny odpoczynek, na totalne ladowanie bateri . W weekend bylismy na hytte . Przelezalam do gory kolami caly czas . Tylko raz sie podnioslam, zeby pogrilowac . Aha , no i z Brenda poszlam na maly spacerek , zeby mogla sie wykapac w pozostalosciach po potoku - tak jest sucho . Ale na szczescie resztki jeziorka tez ocalaly .  I tyle mojego joggingu . Czytam bezustannie. taka jestem napalona na ksiazki . Pochlonela mnie Åsa Larsson. Wlasnie czytam jej ostatnia dostepna ksiazke . Mam nadzieje ze latem pojawi sie kolejan. Polecam wzystkim .









Strasznie podobaja mi sie tarasy , na ktorych pojawiaja sie rozne regaly z duperelami , starymi motykami, sloikami po przetworach i czym tam jeszcze. Chcialam tez tak, ale sie nie da. Po prostu denerwuje mnie ten natlok roznosci . Zaraz zaczynam sie dusic . U innych na zdjeciach mi sie podoba- ale u mnie to juz nie. Coz, widac chcialaby dusza do raju...... Jutro moze zrobie zdjecia moich tarasow , bo dzisiaj trzeba pomalowac druga warstwe . Po woch latach nadszedl czas na zaimpregnowanie olejem z bejca. Wybralismy kolor Nordisk Tre - Jotun trebitt 9074 tu link do zdjecia . Nie wiem czy ta nazwa cos mowi, ale to kolor starego , zlezalego w wodzie drewna. taki troche szarawy . Nie wiem czy sie przyzwyczaje, ale zobaczymy .

W piatek koniec szkoly , dzieciaki juz czuja powiew wakacji we wlosach . Szkola prawie pusta i dlatego mialam czas to napisac . Ja prawdziwe wakacje zaczynam dopiero w lipcu . I ahoj przygodo :-)

Ania