wtorek, 20 maja 2014

O tym , ze czasami plany ida w leb

Mialam juz w glowie gotowy temat . Myslalam - w przerwie w pracy szybko go nasciubie , a potem dokleje zdjecia . A ze od ponad tygodnia dom nasz wrze odglosami bytnosci czlowieka w ilosciach cztery , to na buszowanie w sieci ma sie rozumiec czasu nie mialam . Usiadlam z kawa w dloni z zamiarem pisania , ale najpier postanowilam troche poczytac . I okazalo sie , ze polowa blogow oblepiona jest tematem albo Conchita Wurst albo Hip Hura 17 Mai !! . No to padlam na przedbiegach . Bo po co ja bede pisac w kolo i to samo ??? Chociaz mam na dane tematy swoje zdanie to postanowilam tylko napomknac to czy tamto . Powiem tak - z namaszczeniem po raz chyba pierwszy w zyciu kibicowalam naszej ,, druzynie '' na Eurowizji . Kolegom w pracy pokazywalam nasz teledysk na Youtubie i dumnie sie czerwienilam. Nie , nie powiem ze ta piosenka jest dla mnie wszystkim , ale jak nie chwalic swojego na obczyznie, gdzie na kazdym kroku pokazuja ci ze to oni sa naj naj naj. Postanowilam tez zablysnac , a co . Wszak cycki robily furore , to jednak zrozumienia dla mojego entuzjazmu jakos nie znalazlam . Eh , losie marny , nawet cztery smsy wyslalam a i tak to nie pomoglo . Wygral facet - baba z broda. Nie , nie jestem fomohobem , ale ......... to jest dla mnie troche niesmaczne. Do tej pory myslalam , ze to konkurs piosenki , konkurs na wokaliste / ke , ale okazuje sie - ze sie mylilam. No i chyba nie tylko ja. Coz, swiat zaczal kroczyc dziwnymi drogami . Politycy zapomnieli , ze powinni sluzyc wyborcom . Ksieza zapominaja , ze powinni sluzyc Bogu  . Matki ciagaja niemowleta na castingi na mala miss , zapominajac po co je urodzily . Ja zapominam , zeby chronic swoje dupsko przed ludzmi - sepami . Ehhhhh , co to z nami bedzie pytam sie ja !!!!?????

W sobote obchodzilismy 17. mai Grunnlovsdag . Bylo jak zawsze . Wywiesilam flage z samego rana . Ubralismy sie odswietnie - a co :-) . Usadowilismy sie na tarasie i tak ogladalismy parade z naszego domu . Pochod szedl pod naszymi ,, nosami '' , sloneczko swiecilo , wiatr wial jak szalony . I tyle .  Byl plan , aby po poludniu pojechac obejzec Russetog , ale na tym tylko sie skonczylo . Jak para staruszkow na emeryturze poszlismy ,, polezec '' troche po poznym obiedzie. I tak nam sie zeszlo , ze obudzilismy sie w polowie owego wydarzenia. Na nic sie zdaly pokrzykiwania ,, fæn , alesmy pospali '' , bo bylo i tak za pozno . Ot i cale nasze swietowanie. A nie, bo bym sklamala- byly i ciasto i lody - tak na znak tradycji :-)




Wreszcie i do nas wiosna przyszla, bo temperatury zaczely oscylowac w okolicach 10-20 st powyzej zera . Latam z grabkami , lopatka, nawozem ( naturalnym ma sie rozumiec ) i sadze, przesadzam - i tak w kolko . Dol prawie skonczony , pozostal jeszcze kawalek sufitu , ale z tym juz pojdzie szybko . Lawa tez juz w uzyciu . Wciaz pozatym maluje i przerabiam. Obecnie na ,, warsztacie '' stoi szafka TV . Byla to gora od jakiegos regalu . Dostalam ja od jednej ze znajomych. Powiedziala ,, Anna , cos z niej wymyslisz , juz ja to wiem '' . Dokrecilam kolka , no i bedzie co ma byc . Tomek tylko jeszcze ma mi dociac deski na blat , ktore chce pomalowac kazda na inny kolor , a potem przetrzec . Zobaczymy co z tego wyjdzie . A ze obiecalam opisywac wnikliwie co robie i jak to wualla oto krotki i mam nadzieje zrozumialy opis . Otoz ,, komoda '' ze ja tak nazwe byla w oryginale czarna. Poprzednia wlascicielka przemalowala ja na brazowo . Bogu dzieki ze uzyla farby akrylowej , to nie musialam sie za bardzo napracowac . Zmatowilam meblisko drobniurkim papierem sciernym , po czym odkurzylam i umylam z resztek pylu . Zabralam sie za malowanie na bialo . Tym razem nie przecieralam brzegow swieca, bo nie bylam do konca pewna czy bede je w ogole wycierac . Szczerze mowiac , to nie bylam w ogole pewna efektu koncowego . Po nalozeniu dwoch warstw bialej farby kredowo - akrylowej mojej produkcji :-) zdecydowalam sie na nalozenie suchym pedzlem zieleni na gzymsy . Pomyslalam , ze troche ja ozywie tym kolorem . Potem poszla bejca orzechowka StarVaxu . Nakladalam ja na tarasie , bylo cholernie slonecznie i bejca schla jak zwariowana , co mi wcale nie ulatwialo pracy . Wiec chyba raczej nie polecam robic tego w upaly na pelnym sloncu . Po kilku godzinach zabralam sie za usuwanie niechcianej warstwy bejcy bezbarwnym woskiem Liberon'a . Uzywalam bawelnianej strzepoliny jak to nazywam to ,,cos '' gotowe do uzycia , bawelniane resztki materialu . Teraz zostaly mi  tylko przetarcia na brzegach i gotowe do podrasowania przez Tomka. Czyli pozostal tylko blat , ale kiedy on sie pojawi , to ja juz nie wiem . Zlecenie zlozone, tylko poczekac musze ;-( . Mam juz pomysl jak ja ,, ubrac '' do zdjec , ale na to jeszcze czas .






Na tarasie pojawil sie tez nowy ,, mebel '' czyli stary magiel. Tomek przywlokl go az z Sandefjord jak pojechal po rodzicow na lotnisko . prezentuje sie nieziemsko , ale nie jestem pewna czy pozostanie wlasnie tam . Sie zobaczy .






Skoro powiedzialam ,, a '' to musze i powiedziec ,, be '' . oto moja nowa toaleta i ,, dolny '' hol domu . Sama nie wiem jak to nazwac, u nas to po prostu hybel , a po polskiemu ??? Mowi sie na to ,,przyziemie '' w domach budowanych na pochylej dzialce . No i niech tak bedzie .









                                                       lampa mojego pomyslu :-)








                                                                 I drzwi ,, do nikad ''




Po przegadaniu niejednej minuty i namowach malgosi zostawilismy ten stary uchwyt na papier toaletowy . Na dowod , ze byl tu juz od poczatku po zbudowaniu domu wyryta data - chyba montarzu . Mysle , ze pasuje do calego wnetrza, ale takze ma swoj udzial w atmosferze naszego domu






Ta tabliczka wisiala na drzwiach od tej toalety od poczatku i zostala z nami , chyba juz na zawsze . A niech tam :-) . W wolnym tlumaczeniu ,, to dotyczy malych i duzych , kazdy powinien to zrobic ,wiec cos z tym zrob '' 

Milego wieczoru , mnostwa slonca - u nas swieci bezustannie az do 22 , bo zaczynaja sie biale node . 
Ania

czwartek, 8 maja 2014

Wiosna.....ach to Ty ?

Pomimo , ze to maj to u nas pada wlasnie za oknem snieg. Jest kolo osmej ( post wrzuce do sieci zapewne wieczorem ) i mam nadzieje , ze ten snieg w koncu przemieni sie w deszcz . Deszcz , ktory tu u nas jest naprawde juz dlugo wyczekiwany. Ziemia jest sucha jak pieprz. Ja posialam trawe i za pieruna nie chce wzejsc , pomimo moich wczesniejszych staran . Tak, podlewalam kilka razy , ale co z tego - jak w dzien cieplo , a w nocy mroz w okolicach minus pieciu . Coz , takie miejsce taki klimat . A ze to maj , to malo to kogo obchodzi . Chyba musi uplynac jeszcze z dekada , moze dwie az zapomne , ze za moich ,, polskich '' czasow maj to byl najcudowniejszy miesiac pod sloncem. Cieply , pachnacy kwieciem i pokazujacy , ze wszystko , ale to wszystko zaczelo budzic sie ze snu. Pamietam , jak trudno mi bylo wysiedziec w szkolenj lawce . Ech ..... stare , dobre czasy . Ale nic , w koncu za dwa miesiace wakacje :-)

Ostatnio znow targaja mna rozterki dotyczace ludzi i ich postepowania . I pomimo , ze stara juz jestem i swoje trzonowe zebiska zezarlam na rozwiazywaniu probemow to wciaz ludzie mnie zadziwiaja . O o zgrozo - to zdziwienie nie jest z zachwytu , lecz z rozczarowania . Dlugo by pisac o losie obcokrajowca, o losie Polaka , ktory mimo ze z dala od swojej ojczyzny to bardzo blisko swoich rodakow . Ci , ktorzy zyja w Polsce znaja tylko takie opowiesci z zaslyszenia . Ale wydaje mi sie, ze chyba tak naprawde nikt nie ma jasnego pojecia o tym , co mozna dostac od rodaka za granica. Juz chyba kiedys pisalam, ze nalezymy do tej grupy , co to z rodakami tylko czasami ,, hey '' w sklepie sobie powiedza .  Raczej nic poza tym , waskie grono znajomych i to nie za bliskich . Staramy sie nie powielac swoich bledow i nie dawac sie kopac po dupach . Ale .... ale to i tak nie jest nas w stanie uchronic przed wbijaniem kolejnych dzid w plecy . Ale moze tylko bol juz zelzal po poprzednich doznaniach i spac sie jakos daje. To taka jedyna roznica . I zmiana paszportu na norweski nawet nie pomoze . Bo my z natury bardzo tradycyjni jestesmy, bardzo przywiazani do naszej ojczyzny , no i moze troche nawet patriotyczni . I co z tego ? Ja bym najchetniej paru polakow na ksiezyc wyslala , tak bez biletu powrotnego . A ze ksiazek w swoim zyciu troche juz przeczytalam, kilka madrych reportarzy obejzalam to..... to nadal jesli chodzi o nasza polska mentalnosc mysle ze jestem w ciemnej dupie. Bo jest tych opisow naszej mentalnosci : ze to zazdrosni z natury jestesmy , ze ,, Bog zywemu nie przepsci '' , ze oko za oko to nasza domena , ze krol sie bawi zlotem placi ..... . Oj jest tego . I co ? I sprawdza sie , ale my wcale nie madrzejemy pomimo , ze i lat nam przybywa i dupy wszyscy mamy twardsze od kopania. Co do dupy , to kiedys postanowilam juz wiecje jej nie nadstawiac , ale ze serce mam wielkie - a pomagac to moje drugie imie to wciaz cos we mnie trafia. I glupia jestem ze az strach , ale chyba juz taka jestem . Chociaz , jak tak patrze na siebie to dochodze do wniosku, ze chyba staje sie coraz twardsza , bardziej gruboskorna , no i asertywna. Ale gdzies tak za uszami zawsze kwili ten skowronek ,, wez i pomoz, wez i doradz, wez i pochwal, wez i..... ''. A ja chyba mam juz naprawde serdecznie dosc . I postanowilam wiecej sie nie ,, podkladac do bicia '' . Nie dam sie wykorzystywac , nie dam jezdzic po sobie jak po dzikiej swini . Na pochybel !!!!!

Dosc tego malkontenctwa, zabieramy sie do milszych spraw. W paitek przylatuja tesciowie . Juz po raz kolejny . Strasznie sie ciesze na te wizyte, bo od stycznia tak naprawde nikt nas nie odwiedzal. Dol domu juz prawie skonczony, dzisiaj chyba fugowanie podlogi . Tylko sufit do pomalowania mi zostal, ale to moze poczekac , wrecz musi - bo bejcy mi zabraklo . Moj hobby room gotowy nareszcie. Ale ze wciaz robie kilka projektow na raz to znow zagracony jest . Ale ja juz chyba inaczej nie potrafie. Jak jest zbyt ladnie i prosciusio to zaraz musze nabalaganic . Ostatnio oddalam kilka mebli , co to je mialam do przerobki. Zaczelam chyba mierzyc sily na zamiary i kalkulowac koszty . Jak widze , ze mebelek ktory dostalam zajmie mi mnostwo czesu  i materialu - rozstaje sie z nim . Ale pomimo tego, wciaz kilka sporych i mniejszych mebli czeka na swoja kolej. Wczoraj je przestawialismy i ustawialismy nawet pietrowo. Ech, wciaz mi brakuje miejsca. Ale nic to , bo ostatnimi tygodniami pracowalam bardzo intensywnie i oto efekty mojej pracy . Wualllllaaaa....



  Stary fotelik na biegunach , byl w kolorze ciemno zielonym . Najpierw mial byc tylko rozowy , ale pomyslalam - ze moze spodoba sie komus , kto ma chlopaczka. No i tak sie wlasnie stalo :-) . Dobrze , ze dolozylam ten turkus . Z tylu widac pomalowany na bialo stary kominek , ktory stal u nas jak kupilismy dom . Byl czynny , nawet palilismy w nim jedna zime , ale spala drewno jak komin , nie nadazysz dokladac . Ale nie wyrzucilismy go , stoli teraz dumnie w gornym salonie i udaje swiecznik , bo po otwarciu drzwiczek mozna wlozyc tak wielka swiece i zapalic . Wyglada calkiem calkiem :-)


Stlik , a wlasciwie tylko nogi lezaly u nas chyba rok . Tomek sie zbieral i zbieral , robil blat - ale zawsze cos bylo pierwsze . Wyszedl pieknie . Ups , ale sie chwale . Ale naprawde wyglada zjawiskowo .


Stlik byl w oryginale brazowy i zniszczony . Na koniec ,, ktos '' , rozumiecie ,, ktos '' wylamal noge . Lezalo to w kacie tez ponad rok . Wiedzialam z gory juz, jak go pomaluje , bo juz kiedys dwa takie zrobilam . Czysta biel i przecierka.





Lampy dostalam od jednego z nauczycieli u mnie w szkole . Zapytal, czy nie chce starych lamp , bo je bdzie wyrzucal , a wie ze ja zajmuje sie odrestaurowywaniem mebli . Kurcze , nawet przywiozl mi je pod dom . Troche bylo z nimi zabawy , bo mialy starusie oprawki na zarowki , ale i z tym sie uporalismy . jedna postarzana na bialo, a druga turkus postarzany .



Ten stolik kawowy kupilam kiedys na jakiejs aukcji z mysla , ze bedzie stal wlasnie tam obok mebli w loft stua - czyli w salonie na poddaszu . Ale w miedzyczasie postaralam sie o inny i ten tez pojdzie ,, do ludzi ''


A to byla gablotka na bizuterie z jakiegos sklepu , sama nie wiem skad ja mam , juz nawet nie pamietam . Moja corka chciala ja kiedys , ale chyba sie rozmyslila. gablotka lezala sobie zapomniana, az zabralam sie za nia . Mozna ja wykorzystac na tysiac sposobow . min. na bizuterie .

Chyba nie wspominalam wczesniej , ale od okolo roku uzywam farby kredowej , ktora sama produkuje :-) . Przepis oczywiscie znalazlam w siecie , bo z natury oszczedna jestem. Oryginalne farby kredowe maja tu oszalamiajaca cene . Zreszta chyba nie tylko tutaj .Chociaz biorac pod uwage cene norweska Lady Jotuna to malo oszczedzam. Problem byl tylko z kupieniem proszku kredowego, ale i to znalazlam w siecie. Wiec mieszam i maluje i za przepis na farbe Bogu dziekuje :-) tu link do przepisu Your Own Chalk Paint

Zegnac sie musze i zabierac za robote - bo czeka ;-) .
Ania