sobota, 22 marca 2014

O tym , ze zbierac kazdy moze .....

Pomimo braku czasu nie pozostaje bierna blogerka. I pomimo , ze rzadko komentuje to czytam z zapartym tchem . Byl moment , ze chcialam zostac czytelnikiem wszystkich ciekawych blogow , ale sie nie da. Nie da sie bywac kazdego dnia i czytac i podziwiac i pisac komentarze. No moze gdybym nie pracowala, to czas na to by sie znalazl . Ale niestety takiego komfortu nie mam . No i wracajac do tych blogow , to jest nas dziewczyn z obczyzny calkiem sporo . Nie spotkalam chocby jednego bloga , na ktorym ktokolwiek skarzylby sie na biede spowodowana tym, iz mieszka w innym kraju niz Polska . Wrecz przeciwnie, raczej wiekszosc opisuje swoje podboje swiata jako wielki sukces . Cieszy sie z mozliwosci kupowania tego o czym pragnie. No to ja z innej beczki . I pomimo , ze nie cierpie glodu , jezdze na wakacje , mieszkam we wlasnym domu to uwielbiam wynajdywac okazje. Moze teraz ktos sie zasmieje z tego , ale jestem pewnego rodzaju szperaczem . I nie tylko ja , moj maz tez tak ma :-) . Nie , zebym byla jakas ekolozka , ale jestem przeciwnikiem marnowania czegokolwiek . A zbieractwo to moje kolejne hobby . I tak w wolnych chwilach ( ktorych zreszta mi brak ) przeczesujemy poklady internetu , wypytujemy Norwegow w poszukiwaniu tzw. niechcianych ale przydatnych rzeczy . Kiedys wstydzilam sie pytac , ale juz dawno temu pozegnalam wstyd . Jak widze czasami , jak cos sie marnuje u innych to pytam i juz .  Tak udalo nam sie juz pozykac niejeden metr szescienny drewna , z ktorego powstawal nasz taras czy mnostwo lamp i innych rzeczy . Zbieramy palety, bo beda z nich meble na taras . Zbieramy stare dechy , bo z nich powstaje obicie scian na dole w przyziemiu . Stara rolka po kablu czeka na wykorzystanie jako stolik  .I takim tez sposobem ostatnio udalo nam sie pozystkac kolejny domek , ktory najpierw trzeba bylo rozebrac , a potem przetransportowac ponad 250 km do nas . Ale do odwaznych swiat nalezy . Wiec czemu nie :-) Teraz to juz tylko pozostalo sie zastanawiac , co z taka iloscia drewna zrobic , ale znajac zycie juz Tomaszek sie postara to wszystko wykorzystac . Ta chatka to domek na lodke . Norwedzy juz tak maja , ze jak ich hytte - czyli domek letni - stoi nad woda to nie ciagaja ze soba lodzi na lad, tylko mieszka ona sobie w swoim wlasnym domeczku . Ci akurat postanowili sprawicz nowy domek nowej lodeczce i stary po prostu oddali nam . CZy to nie mile z ich strony ;-)









Lazienka nabiera rumiencow  . Zostala juz tylko ,, kosmetyka '' - malowanie listew , jakis tam silikonik i inne dupsy ,  ale zawsze cos jest pierwsze i prace przeniosly sie na przedsionek i teraz nastapil czas kladzenia plytek i okladania scian . Nie wspomne , ze prace w moim hobbyromie tez zostaly przerwane . No coz , moj Tomasz tak juz ma , ze zaczyna pietnascie roznych robotek i jak to mawia ,, wszystkie schodza sie do kupy jednego dnia ''. I chyba ma racje , bo zawsze tak jest :-) Ja oczywiscie juz mu wymyslam , co bedzie nastepne . Bo gdy tylko slonce za oknem sie pojawia , to ja juz mysle o ogrodzie . I o tym , ze ogrodzenie wreszcie trzeba zrobic nowe , ze zwirek trzeba nawiesc na podjazd , ze kupic trzeba bedzie ze trzydziesci aroni i obsadzic podjazd, no i kory ze dwie przyczepki , no i meble na dolny taras z palet , no i stol z rolki po kablu , no i..... no i.... . A on sie tylko za glowe lapie i mowi , ze ja za szybka jestem , zebym zwolnila bo tak to sie nie da. Ale ja w duchu wiem, ze On tez sie juz wiosny nie moze doczekac i wyjscia na dwor ze swoja robota. A na ironie losu ostatnio bylo calkiem cieplo , snieg zaczal sie topic . Ja nawet lopate wzielam i porozgarnialam gorki ze sniegu , co to dzieciaki sobie usypaly , zeby lepiej snieg sie topil . I pomoglo . I tak sobie dwa dni temu , jak kawe na tarasie pilam pomyslalam ,, cholerka, moze w sobote zlapie grabie i zgrabie te reszte paskudnych lisci z trawnika '' . I stalo sie . Mala niespodzianka w srodku tygodnia , w lille fregad - w srode znaczy sie - wstaje z lozka , bladym switem , Brenda ciagnie mnie na ,, siku '' , wychodze i co widze ??????????? Snieg wali jak oszalaly , chyba juz od nocy , bo 10 cm napadalo . I tak padalo calusi dzien . Samochod dwa razy w ciagu dnia odsniezalam, po pracy do garazu nie wjechalam bo sie nie dalo . Trzeba bylo odsniezarke wyciagnac i odsniezyc najpierw podjazd , bo u nas troche pod gorke jest . Wiec nie dziwota , ze jak patrze na te piekna polska wiosne to mnie szlak trafia . A ja juz nawet nasionka salaty i innych roslinek zakupilam i mialam w planie to wszystko na tarasie chodowac. Ehhhh , glupota ludzka nie zna granic . A snieg lezy i nie ma zamiaru stopniec , bo nadal troche na minusie w nocy  . Tak , wiem pieknie ... bialo.... na narty mozna isc . Ale ja juz chce wiosne.... wiosne !!!!





Te diewczyny pomagaja Tomkowi w Jego ciezkiej pracy hehehe -)






 Jak remoncik to remoncik , nie ma udawania - byl balaganik wiec zostal uwieczniony na zdjeciach . Pozatym mnie nie wolno podczas remontu sprzatac , bo ten balagan ponoc ma sens i potem nic nie mozna znalezc . Wiec jak nie ruszac to ja nie ruszam ;-)




Teraz wroce jeszcze do przedpokoju na dole. Wlasciwie to nie wiem , jak to miejsce nazywac . Bo schodzi sie tam ze schodow i jest wejscie do toalety , lazienki z pralnia , do spizarni , do Tomkowych dwoch kamerlikow ( po slasku komorek , czy tez warsztacikow tatusiowych ) i sa drzwi do czesci pokojowej . Wiec za cholere nie wiem, jak nazywac to miejsce. Mowie po prostu dolny przedpokoj . Jako , ze toalete robimy w drewnie , wiec postanowilismy ciagnac ten motyw dalej . A ze w miare jedzenia apetyt rosnie , Tomek wymyslil , ze zamontuje stare drzwi od zdobycznej chatki na scianie . A niech sie ludziska zastanawiaja co tam za tymi wrotami jest . A ze one czarne to beda sie fajnie odznaczaly na tle naturalnego drewna . Mysle , ze efekt bedzie fajny, ale na to musimy jeszcze troche poczekac .
Teraz kilka zdjec z ,, dolu '' . Wiem, ze jeszcze potrzeba tam duzo pracy , ale ja juz i tak nie moge wyjsc z zachwytu .







I tak oto z pomoca Boza i znacznym zaangazowaniem Tomaszka prace postepuja , mnie sie morda cieszy i wszystko idzie ku koncowi . Jeszcze momencik , jeszcze chwileczke i .... przestane zyc na PROZACu !!! Dla tych co to nie wiedza co to takiego juz tlumacze - tabletka szczescia czyli swoisty uspakajacz ktorego kochaja amerykanie . A juz tak na serio to szlak mnie trafia bo kurz jest wszechobecny , nie moze byc inaczej skoro na dole miesza sie zaprawe a w przerwach piluje dechy !!! Panie daj mi sile, abym to przetrwala . Amen .

Milej soboty , spokoju i ..... moze kieliszek szampana ? Chcialabym cos tu dopisac ...ale Tomek by mi uszy ...co tam uszy nogi z tylka powyrywal . Moze go przekonam , moze sie zgodzi to powstanie nowy post. Powiem tylko Gratulerer med dagen i odsylam do lina . Aha , dodam jeszcze ze ja bylam dzisiaj Karolakiem .... reszta na razie niech zostanie slodka tajemnica. To tutaj

Papa . Ania

niedziela, 9 marca 2014

Projekt ,, toaleta ''

Chyba zrobilam sie jakas leniwa , bo do komputera wcale mnie ostatnio nie ciagnie. Ciagot do przerabiania gratow na meble tez chyba nie mam .  No bo jak wytlumaczyc sobie to , ze wciaz wyszukuje sobie wytlumaczenie dlaczego nie ide na dol dlubac i przecierac . Heh, wcale siebie nie poznaje. Nie , nie od razu zebym wciaz tylko w fotelu przesiadywala, ale wciaz wynajduje sobie jakies inne zajecia. A moze to te zajecia wynajduja mnie ??? Sama juz nie wiem . Ale , zebym nie wyszla na calkowitego lenia , to zabralam sie za porzadkowanie dwojego hobbyromu . Nie jest jeszcze calkowicie wykonczony , ale trzy regaliki juz stoja na swoim miejscu i zaczelam je zapelniac . No i okazalo sie, ze mam nie malo farby czy bejcy . Do tej pory tylko to zwozilami stao to w pudlach . Teraz wreszcie znalazlo swoje miejsce.

Pomimo , ze czas plynie nam go wciaz za malo. Latem bylo tyle pracy wokol domu , ze zabraklo nam go juz na prace wewnatrz . I wlasnie jest to chyba najlepszy moment na kolejne zabawy w majsterkowanie . Tomek zabral sie za  toalete na dole . A ze byla ciut za mala , to ja sobie troche powiekszyl . I oto mala fotorelacja z jednego popoludnia. Teraz trzeba kupic kompakt , bo stary sedes nadaje sie tylko na smieciowisko . Pewnie ma tyle samo lat co nasz dom . Zreszta jest tu jeszcze kilka rzeczy , pamietajace zamierzchle czasy . I bije sie z myslami - zostawic ten uchwyt na papier czy go wywalic ??? Sama nie wiem . Na poczatku zaprojektowalam toalete w brazowych kaflach poprzeplatanych wstawkami z drobniutkiej terakoty . Ale w miare jak czas plynal , a plytki lezace od trzech lat zaczely wolac - aby wreszcie cos z nich zrobic - mnie naszla nowa idea . Rezygnujemy z plytek - robimy w drewnie . Zainspirowana Tomkowymi poczynaniami z tarasem , pomyslalam, ze lazienka w drewnie to bedzie cos :-) . Od pomyslu do realizacji droga kreta, ale moj Tomek byl z tego powodu bardzo zadowolony . On wszakze w kafelkarstwie nie obeznany , ale jakichs strajkow nie zamierzal robic . Ale widzialam jak sie usmiechnal , gdy uslyszal , ze rezygnuje z plytek  . Jedynie terakota pozostanie , jako podklad pod grzejnik . Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie . Musze wymyslic jakies lustro  w naturalnej drewnianej oprawie moze ....







Jako , ze zima wciaz nie odpuszcza , ale slonca wciaz prybywa  - spacery staja sie cudownym doznaniem i sprawiaja wiele radosci . Ale ja juz tesknie za wiosna , za swierkotem ptakow , za pojawiajaca sie swierza trawka . Ehhh , ale sie rozmarzylam .... Ale tuz nad nami , moze jakies piec km w gore za domem , na wzgorzach wciaz lezy snieg , wciaz jezdza tam na biegowkach i wiosna nie chce przyjsc .

























Jako , ze na dole praca wre , ja zaszylam sie w kuchni . A ze uwielbiam wszelkie nowinki , postanowilam upiec Krunkaker przepis po norwesku tutaj . ALe ja w wiekszosci zrobilam je jako moseczki do deserow . I nie dodalam wody - tak mi poradzila moja norweska kolezanka. Ciasto i tak fantastycznie rozlewalo sie po foremce. Robi je sie expresowo i posatnowilam zakupic sobie taka forme do pieczenia ( bo te pozyczylam ) . Najpierw po wyjeciu z formy jest mieciusie i daje sie formowac , zeby po chwili stalo sie suche i chrupiace














Jak moja dieta - zapytancie . No coz ..... przestalam zrec to swinstwo w proszku . To juz cos , prawda . Cwicze nadal, ale nie tak czesto jak wczsniej . Do poludnia jem jogurt z wlasnorecznie robionym musli i owocami  , albo owsianke. No i warzywka   . Zjadam normalny obiad, czyli po norwesku  middag kolo czwartej . Potem staram sie jesc warzywa i inne malokaloryczne rzeczy . Nie jem nadal pieczywa . Waga stoi w miejscu . Nie wiem dlaczego , skoro obnizylam spozywanie kalori do 1200 na dzien. Coz, wiem ze nie jestem juz mloda, a gospodarka hormonalna ma bardzo duzy wplyw na nasza wage. Dziewczyny w pracy mowia , ze to normalne ze najpierw tyjemy , a potem i tak schudne na starosc . Starosc...to juz nie tak odlegly czas. I jak patrze na moja mame, to one chyba maja racje. Ale nie mam zamiaru siedziec z zalozonymi rekami i czekac , az moje cialo najpierw sie zestarzeje ,a potem schudnie. Wakacje za pasem - choc wcale tego nie widac na moich zdjeciach .

Niedziela.... leniwa , za oknami wieje jak jasny gwint . Wlasnie uslyszalam , jak wiatr cos nam zwalil na dolnym tarasie. Tomek mowi , ze to jakas decha, przygotowana do ciecia na jutro . Mam nadzieje , ze wiatr zacznie po malu osuszac ten snieg, bo mam go juz powyzej dziurek od nosa. Koncze po malu i zaczne nadrabiac zaleglosci w czytaniu . Bo przyznam sie bez bicia, nie zagladalam do Was juz bardzo dawno .

Milej niedzieli . Ania