wtorek, 10 grudnia 2013

Wyniki Candy

Mialam pomysl pozyczyc jakas ,, sierotke '' , a ze wsrod kolezanek porodzily sie same chlopaki to musialby to byc ,, sierotek '' . Ale z racji braku czasu na sprzatanie, braku czasu na cokolwiek postanowilam nie chwalic sie swoim przedswiatecznym nieporzadkiem w domu i zabawilam sie w losowanie w  internecie . Fakt - robie to pierwszy raz . Ciekawam , jak bedzie  . Chce byc sprawiedliwa, wiec zobaczymy. Zaraz sie zacznie . Tylko bedzie mala pausa , wejde na strone losowe.pl wpisze co trzeba , strzele fote i gotowe . Moje kochane - show must go on !!!! Cierpliwosci...chwila...moment... juz jest


                                 I mamy zwyciezce , a raczej obdarowanego .

                            Chce serdecznie pogratulowac szczescia Monice
                                      z bloga mydreamwhitehome

Ale , ale -  ten sie nie myli co nic nie robi . No i pomylilam sie i ja. Bo jak przyznawalam Wam miejsca , to zjadlam szesnasyke . Tak wiec nie moge byc goloslowna i funduje druga nagrode - niespodzianke dla numetu 21 - ktory faktycznie powinien nosic dwudziestke na ,, karku '' :-) .
                    Gratulacje dla Beaty z bloga utkanezpasji .

Obie dziewczyny prosze o kontakt , lub podanie adresu mailowego do siebie . Zaraz sie odezwe :-)

Jestem szczesliwa , ze te fajne ,, klamotki '' pojada do tak milych blogowiczek. Zreszta wszystkie jestescie wspaniale. Tak pieknie do mnie piszecie , tak madrze ze mna dyskutujecie , ze nie wiem jak moglam zyc bez bloga przez ostatnie lata . Wiem, ze troche sie ,, zapuscilam '' w tym pisaniu i nie ma mnie tu za czesto . Ale dni sa dla mnie ostatnio za krotkie , a pracy za wiele .Ale niech no ja tylko wydam psiaki , niech mina swieta - a wszystko wroci do rownowagi . I pochwale sie rzeczami ktore swtworzylam jesienia, ktore maja juz nowych wlascicieli , pokaze sterte mebli, ktre zalegaja w na dole w dwoch pokojach i poradze sie Was jak je pomalowac .

Nawet na karty swiateczne nie mialam w tym roku czasu. Pomimo, ze zapowiadalam ze zrobie je sama , jak wczesniej to robilam z Tomkiem. Ale jako ze spojzalam na wszystko realnie, to zdecydowalam jednak zamowic je w Fotoknudsen . To taka norweska firma fotograficzna, gdzie mozna zamowic wlasnorecznie zaprojektowana karte. I nie tylko . Mozecie same wejsc na ich strone i zobaczyc ile tam tego . Odbyla sie zatem mala sesja fotograficzna, ktora powtarzalismy w nieskonczonosc , bo za pieruna szczeniaki nie chcialy sie skupic i pozowac . Tomek latal w te i wewte jak oszalaly . W koncu sie jakos udalo. A oto efekty naszej pracy






Trwa adwent , drugi tydzien . Widzialam u Was jak pieknie stroicie juz domy . My mamy inna tradycje . Zaczelam ja chyba wtedy , kiedy przyjechalam wlasnie tutaj. Slyszalam mnostwo razy , ze to szczegolny czas, ze nie powinno sie wczesniej stroic domu w typowe Bozonarodzeniowe ozdoby . I tak chyba sie tym przejelam, ze zaczelam czekac z tym do ostatniej chwili . I zauwazylam , ze wtedy bardziej mnie to cieszy , bo tak dlugo na to czekam . Choinke ubieramy dwudziestego trzeciego , albo rankiem w Wigilie . Ozdoby , a raczej ich calal masa pojawia sie kilka dni wczesniej . I tak tez jest w tym roku . Nigdy jednak nie wytrzymuje napiecia, bo niektore polki storja swoje domy tez wczesniej, no i ja chce miec cos zapowiadajacego ten szczegolny czas . Tak oto pojawiaja sie u mnie stroiki . Oto ta ociupinka co mam teraz w domu .





No i napiecie zapewne spadlo Wam do zera . Nagrody rozdane , ja sie troche uspokoilam, bo przeciez bylo to moje pierwsze Candy . Jestem szczesliwa , ze moge kogos obdarowac , kogos kogo nie znam osobiscie, kto czekal na to calkiem dlugo . Jeszcze raz gratulacje !!!

Koncze , zabieram sie za sprzatanie po psiakach . Niedlugo odzyskam swoj hobbyrom  i bede mogla zaczac od nowa tworzyc i przepoczwarzac rozne rzeczy .

Kominek rozpalony , za oknem ciemno , prawie 10 na minusie- nic tylko zaparzyc dobrej herbaty i wsunac nogi pod koc . Ale nie.... nie ja... nie dzis.

Milego wieczora . Ania

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Tamara

Miesiac temu ........... 30 pazdziernika....
,, Ania, jestes w domu to wpadniemy .....'' Szybko odpowiadam ,, pracuje do 14 tej, ale Tomek bedzie to wpadajcie, zaparzymy dobra kawke '' . Nie wiedzialam , ze Tamara tez przyjedzie. Nie byla jeszcze u nas , mimo ze dzieli nas tylko jakies 45 km. Jej corka Olka - fasolka jak ja przezywamy byla juz niejednokrotnie. Ale tamarze nigdy nie bylo po drodze. Wchodze do domu kilka minut po drugiej , siedza w salonie, slysze smiechy - jest fajnie. W progu salonu padam na kolana i mowie ze calowac bede ziemie , bo Tamara wreszcie zawitala w moje skromne progi . Caly czas sie smiejemy, Tomek zaparzyl kawe , podal ciastka...jest bardzo wesolo . dziewczyny chca zobaczyc szczeniaczki , Tamara podnosi sie i widze ze chyba ja plecy bola. Ale nie podejmyjemy tematu . Idziemy na dol, do naszych bobasow.Ddziewczyny pieja, piszcza , robia sobie zdjecia z maluchami, chca je wszystkie zabierac ze soba. Maluchy tarmosza dziewczynom bluzki, ostrzegam ze nie zwracam za uszkodzenia. Wszyscy smiejemy sie , jest tak sympatycznie . Wracamy na gore , pytam co z plecami. I slysze ,, punkcje mialam '' . Co????? Dlaczego ?????? ,, Biale krwinki mi polecialy na leb na szyje '' Ja ,, a co sie dziej ''. Tamara ,, nie wiem, lekarze tez nie wiedza, zrobilam powtorne badania wyslali mnie do Ringerike na biopsje szpiku z biodra. Bolalo jak jasna cholera, ale pewnie to nic . Chyba zatrulam sie, a raczej lekarz mnie zatrul , bo podawal mi za dlugo leki na zoladek, wciaz te same .'' Nie moge pojac, wciaz pytam o szczegoly, w glowie klebia mi sie inne odpowiedzi , ale ..... . W koncu Tamara mowi ,, a wiesz, dzisiaj nawet dzwonili do mnie ze jutro mam przyjechac na rozmowe . Pewnie zmienia mi leki i tyle. '' Spogladamy z Tomkiem na siebie, wrecz rzucamy sobie ukradkowe spojzenie , dobrze sie rozumiemy - moja rok od zdiagnozowania u mnie raka, prawie rok od radioterapi . Ale odsuwam te mysli od siebie. Bo przeciez to nie moze byc prawda. Dalej sie smiejejmy , rozmawiamy o pierdolach, Tamara snuje plany na przyszlosc , opowiada o swoim wreszcie ukonczonym domu, jak to w nim zamieszkaja jak tylko przejda tutaj na emeryture. ja proponuje wspolne swieta , moze nawet chucznego sylwestra-w koncu bedziemy tutaj razem - obie rodziny . Nikomu nawet nie przechodzi przez glowe, ze wiecej juz sie nie spotkamy . Dziewczyny jada do domu , my z Tomkiem ciagniemy dalje rozmowe , dyskutujemy calkiem dlugo . Ide spac , probuje nie myslec , ale mysli , zle mysli wracaja jak bymerang .

31 pazdziernika 19:39 , Karolina pisze ,, Anka , no i kurwa wiesz co, Olki Tamara ma bialaczke '' . Cos we mnie peka, nie moge w to uwierzyc, chociaz jeszcze poprzedniego wieczora sama siebie ganilam za zle mysli .,, Wiesz, we wtorek ma juz dostac pierwsza chemie , to poczatkowe stadium dobrze rokuje '' . Ja oczywiscie daje dobre rady , ze ma jesc , ze ma o siebie dbac , ze .............. - przekazuje wszystko czego naczytalam sie w szpitalu , czego obsluchalam sie od chorych na leukemie . Proponuje moje czapeczki jak zaczna jej wlosy wypadac . Niech nie wydaje kasy na darmo, ja mam dwie nowiusie to jej dam. Dobre rady cioci Ani , placze, nie moge sie uspokoic. Co to da - nic. Wiem sama po sobie. Chce do niej zadzwonic , chce napisac , nie wiem czy wypada, pamietam siebie jak nie chcialam z nikim rozmawiac . Pamietam jak Tomek powiadamial moja rodzine , ze mam raka. Jak wychodzil z domu , szedl z Brenda na spacer i tam dzwonil . Nie chcialam nikogo widziec, nikogo sluchac, nie chcialam sluchac zadnego pocieszania. Nic nie chcialam . Chcialam umrzec.

13 pazdziernika , Tamara ma zrobiony port , podaja jej chemie, czuje sie bardzo dobrze. jest pelna optymizmu , wydaje sie w ogole nie przejeta swoim stanem i tym-co sie z nia dzieje .

2 grudnia , nie wiem ktora godzina , jest jeszcze ciemno - mysle chyba jeszcze pospie . Slysze , ze Brenda sie tlucze . Pewnie pojadla za duzo i do rana z kupa nie moze wytrzymac. Nadsluchuje - idzie do naszej sypialni . udaje , ze jej nie slysze, niech Tomek wstaje , to jego pupilka, przekonal mnie do jej kupna, ale po nocach wstawac w mrozie nie bede . O co to to nie. Widzialam, jak niejednokrotnie wychodzi w szlafroku  w mroz , stapa z nogi na noge i pogania Brende. Potem wskakuje do lozka caly zmrozony . Mijaja sekundy , Brenda krazy wokol lozka. Czy cos czuje ? Pika telefon, jedna wiadomosc za droga. Cholerka , kto o tej porze pisze na FB ??? Biore tlf do reki , jest 5:16 , to karolina ,, Tamara zmarla , serce chemi nie wytrzymalo , stanelo na 15 minut , potem na 2 , nic nie pomoglo - zmarla ........... '' . Leze nieruchomo , czytam jeszcze raz na glos to co zobaczylam, lzy same leca mi z oczu , Tomek mnie przytula , ale to nic nie pomaga. Tamara.....jej tez juz nie ma. Odeszla kolejna osoba , ktora miala plany na przyszlosc , ktora chciala dopiero teraz zyc pelna geba, cieszyc sie z wnukow , z osogniec dzieci , odpoczac na zasluzoje emeryturze gdy czas na to pozwoli . Nie pozwolil . Pan mial dla nie swoj plan . Postaral sie, alby zostal wypelniony w calej swojej okazalosci .

Czy powinnismy planowac, marzyc skoro i tak nasz los jest juz gdzies tam zapisany ? Czy warto tracic energie na palnowanie dalszego zycia ? Ile prawdy jest w powiedzeniue , ze dobre nastawienie w chorobie to 90 % sukcesu w leczeniu ? Co znacza te wszystkie slogany ? Kiedy mozemy byc na 100 % pewni ?? Czy to wszystko tak naprawde ma jakikolwiek sens ?

2 grudnia , wieczor , sms ,, Stracilam prace '' To moja corka. dzwonie i bezksztaltnym glosem mowie ,, przeciez nic sie nie stalo. Nie mialas umowy , to bylo smieciowe zlecenie, mimo ze to Gazeta Wyborcza . Wez sie w garsc , szukaj pracy jak inni. '' . Koncze rozmowe , mysle ze bylam za szorstka. Ale czym jest utrata pracy w porownaniu z utrata zycia, z utrata ukochanej osoby , w porownaniu z cierpieniem ktpre przechodzi rodzina gdy zabraknie ,, nas '' . Byc moze bylam niestprawiedliwa, ale czasami wydaje mi sie , ze pedzac w pociagu do slawy, pieniedzy , dobr materialnych zapominamy o fundamentalnym obowiazku bycia szczesliwym i kochanym . Zapominamy o tym, ze musimy zyc tak, jakby to byl nasz ostatni dzien w naszym zyciu . Zwariowalam ? Stalam sie egositka ? Zycie mnie osadzi za moje slowa i czyny .

Nie bede wracac do poczatku tego co napisalam, nie bede poprawiac bykow, przejezyczen czy interpunkcji . To nie jest wazne. Moja polonistka zapewne zalamalaby rece. Ale to nic. To byly, to sa moje uczucia, ktore musialam dzisiaj wywalic z siebie. Ilu ludzi jeszcze bede musiala pozagnac ? Nie wiem . Czy bede potrafila byc szczesliwa jak dawniej ? Nie wiem. Wiem jedno, ze mam obok siebie kogos , kto mnie zawsze wspieral i tak bedzie konca moich dni . Myslalam , ze juz sie nie boje. Ale widze, ze to nie prawda. Boje sie jak cholera. I to chyba nigdy nie minie.

Ania