Mialam niezlego stracha , czu te nasz produkty beda w ogole im smakowaly . Ci Norwescy znajomi, ktorzy znaja juz moja kuchnie zajadaja sie ogorkami , papryka czy innymi przetworami . No ale kilkoro to nie to samo co cala okolica. Wpadlam na pomysl , zeby kazdy mogl sprobowac . Upieklam wiec rogaliki z konfiturami jablkowymi , wylozylam drobno pokrojone warzywa , cwikle i chutney . Upieklam kotlety , wformie ,, ichniego kjøtkaker '' , zeby mogli poprobowac polaczenia miesa i dodatkow. No i to byl strzal w dziesiatke . Do tego stopnia, ze pytali czy przypadkiem nie mam tych ciasteczek na sprzedaz. To w przyszlym roku juz wiem, co mam robic .Najbardziej dziwilo mnie to , ze cwikla byli zachwyceni . Musialam tlumaczyc co to chrzan , no i ze mozna go tak laczyc . Chutney tez mialam ze swojego wyprobowanego przepisu , ktory wzbogacilam zurawinami, ktorcyh tu w brod . No i smakowalo . Kurcze na tyle, ze tego co zostalo, to jak kot maplakal . Ja sie ciesze, ze moja premiera na tym badz co badz bardzo ciasnym rynku tak bardzo sie udala . Zostalam bardzo milo przyjecta przez ,, tubylcow '' , nagadalam sie z okolicznymi gospodyniami , az mnie jezyk bolal. A najfajniejsze jest to , ze kazdy probowal mi wmowic, ze ja to taka ,, flink '' jestem . A ja im tlumaczylam, ze po prostu jestem zwylka polska kobieta, matka i kochanka. To u nas normalne , kazda taka madra i zdolna jest . Hehe, mam nadzieje, ze uwierzyli .
Pakowalam im ozdobnie, tak na gotowy prezent . Dla mamy , dla babci , dla siostry .... Niektorzy kupowali juz gotowe zestawy , bo sami wymyslic nic nie mogli . A ze mialam mnostwo swoich i Tomkowych wyrobow , wiec obkupili sie na swieta ze hoho .
Jestem szczesliwa , ze tak milo mnie przyjeli . Od lat probuje obalac mity , ze my Polacy to tylko do przemytu czy roboty na czarno sie nadajemy .Probuje jakos przerobic ta okoliczna ludnosc , ale nie wiem czy mi sie to tak do konca uda. Na razie stalam sie rozpoznawalna . Ludzie sami do mnie pisza z prosba o pomoc przy znalezieniu jakiegos fajnego mebelna i odrestaurowaniu go. Sami pytaja co maja zrobic ze swoja stara szafa, jak ja przemalowac i czym. Niektorzy do mnie przyjezdzaja po rade . Nie myslalam, ze tak to wszystko sie potoczy. No a teraz jezcze to . Chwilami sie zastanawiam, czy nie za duzo tego wszystkiego . Wczoraj ksiegowa u mnie w szkole zapytala, co ja jeszcze potrafie i jak daje temu rade. Jak daje rade ??? Sama sie nad tym zastanawiam. Ale najwazniejsze jest to , ze mam z tego niesamowita satysfakcje. Bo to cos wspanialego pracowac i czerpac z tego cala piersia tylko pozytywna energie. No i jeszcze jak wpadaja dodatkowe pieniadze za to - no to nc dodac nic ujac . A to ,ze zmeczona bo i psy i dom i pranie i sprzatanie.....to nic. W koncu samo to wszystko sie kiedys ulozy , posklada w jedna calosc i zacze to w koncu jakos ogarniac . na razie chaos to moj brat blizniak, ale jakos sie w tym wszystkim odnajduje .
Odejde od tematu . Choc na chwilke . Prze pol godzina Anika jako pierwsza pojechala do nowego domu . Nie daleko, bo dzieli nas tylko moze ze trzy pasma gorskie , jakies dwie godziny drogi . Pierwsza sie urodzila, pierwsza odjechala. Pojechala do fajnej rodziny , z wieka farma gdzie losie sa codziennymi goscmi . Cieszylam sie, a jednoczesnie uronilam lze. Glupia jestem ze plakalam, ale to bylo pierwsze szczenie jakie odebralam w swoim zyciu . Anika, mala ksiezniczka, bardzo ostrozna i przytulinska. Uwielbia glaskanie po brzuszku . Jest taka podobna do matki, Brendy . Ehhhh , czas sie opamietac . Jutro przyjada po nastepnego szczeniaczka, w sobote dwa nastepne .... . Oj , bedzie coraz ciezej .
Nie zanudzam ? Pewnie tak. Wiec koncze ten swoj wywod i lece na sofe . POleniuchuje minutke i do roboty . Tyle prozaicznych, przyziemnych obowiazkow na mnie czeka. Jestem taka sama baba jak Wy , taka sama gospodynia jak Wy . Milego wieczoru . Ania