środa, 30 stycznia 2013

Powrot do zycia

Juz spakowana , czekam tylko na T. - zaraz po mnie przyjedzie i pojedziemy do domu .


 I nie chce tutaj wiecej wracac . Pozegnalam sie z lekarzem, z obsluga na radiologi . Podziekowalam za opieke czekoladkami - bo do szpitala kwiatow nie wolno wnosic ( niestety musi byc sterylnie ) . Mam to juz za soba . Postaram sie myslec ze to byl zly sen i nie wroci . Zaczynam nowe zycie - tak postanowilam . W domu otworzymy szampana..........bedzie dobrze - wiem to . Jak lezalam dzisiaj na podnosniku pod lampami radioaparatu to w myslach wykrzyczlam cala zlosc na tego cholernego raka . Moze zle , ze nie na glo s. Ale mam nadzieje , ze to do niego dotarlo - jesli jeszcze byly tam jego resztki . Wracam do domu . Bede malowac , przestawiac , zmieniac ...............takze swoje zycie. Wlasnie wyszlo slonce , jest piekny dzien - bedzie dobrze , nie moze byc inaczej . Kocham zycie !!!

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Koncze z tym !!!!!

Nie ma co sie bac tytulu , po prostu koncze radioterapie juz w srode . Dzisiaj mialam ostatnia konsultacje z lekarzem , no i powiedziala mi ze mam tu wiecej nie wracac i nie pokazywac sie jej na oczy . Coz fajne pozegnanie i oby sie w dobry sposob spelnilo . Ale jak na razie to uslyszalam , ze na skorze mam poparzenia 3 stopnia, ze o powrocie do pracy to mam zapomniec na razie przynajmniej na 4 tygodnie . Dbac o siebie i planowac wakacje . Skoro tak radzi ;-) to jej poslucham . No a teraz mam troche czasu , poczytalam sobie moje ulubione blogi , zajzalam na nowe no bo to u mnie juz przerodzilo sie chyba w uzaleznienie - mam nadzieje, ze niegrozne . Wpadlam do Celi i zobaczylam tam ksiazki - kolejna moja milosc . A wsrod tytulow ,, Wiosna w Bullerbyn '' ,, Przygody Emila '' . To niesamowite , ale bedac dzieckiem uwielbialam ,, Dzieci z Bullerbyn '' . Zreszta i Pippi tez. Ten swiat pokazany w filmach - nam , dzieciom tamtej epoki - byl tak nierealny , inny , daleki...... I gdy przenioslam sie do Norwegi i zaczelam zyc normalnie jak norwedzy dopiero wtedy zrozumialam wiele z obrazow , ktore wciaz klebily sie w mojej glowie od dziecinstwa. Zreszta gdy zobaczylam w oryginale ,, Przygody Emila ''' po prostu dreszcz przeszedl mi po plecach. Wiecie , oni tak naprawde bardzo sie nie zmienili od tamtych czasow . I to jest cudowne . Nie odcieli sie od swojego dziedzictwa , od kultury - ktora zreszta wielu nam wydaje sie czasami absurdalna . Ale gdy uslyszalam w TV zawolanie ,, EEEEEEEEEEEEmil ! '' z tym ich melodyjnym akcentem to dopiero dotarlo do mnie  , ile kazde z nas stracilo z dziecinstwa przez okres stalinizmu , a potem stan wojenny . Gdy teraz patrze na lalki Pippi w sklepach , calkiem inne uczucie maluje sie na mojej twarzy . I mimo , ze niedlugo stuknie mi 46 lat, ze mam wspaniale dwie wnuczki to z wielka radoscia ogladam tamte stare filmy - po raz setny - i czuje sie wspaniale.
Teraz oczywiscie repertuar moich pisarzy sie troche zmienil - bo kto nie idzie z duchem czasu ? Czytam czasami dlatego , bo inni przeczytali . Czytam - bo okladka byla fajna. Czytam - bo lubie tego autora . Czytam - bo wypada to znac. Ale kupujac ksiazki , zawsze kupujemy z mezem rozne tytuly - on swoje, ja swoje . I zdarza sie i to czesto, ze wcale sie nimi potem niewymieniamy . No chyba ze moj T. pozre wszystkie tytuly, ktore sobie sprowadzil i nie ma juz co czytac - to wtedy zapyta ,, kocie , co masz ciekawego do czytania '' . Gdyby zorganizowano wyscigi w czytaniu na czas - bylby pierwszy . A jesli chodzi o czytanie , to dawno w Polsce nie bylam. Wiec jak zamawialismy lekture to pozwolilam sobie na szczyt wygodnictwa . I wiedziona wczesniejszymi odczuciami co do autorki ( a przeczytalam tylko jej jedna ksiazke , odejzalam dwie ekranizacje heh ) , po obejzeniu jej wywiadu w TV postanowilam zaryzykowac i zamowilam ,, Houston , mamy problem ''. No i stalo sie. Musialam czekac az do 318 strony , zeby mnie poruszyla eh wrecz rozsmieszyla . To juz bylo cos. Rzadko zdaza sie ,zebym wczesniej czytala recenzje innych , zazwyczaj mam swoje zdanie i czesto jest ono rozbierzne z innymi . Ale tu chyba powinnam popelnic grzech ciekawstwa i poczytac opinie wczesniej . Boszeeeee rozpisalam sie jak wariatka, ale wybaczcie musze dokonczyc. Nie wiem, czy ktoras z Was czytala te ksiazke, ale nie bardzo podoba mi sie jezyk jakim jest napisana. Autorka na sile probuje utozsamic sie z facetami , pisze ich jezykiem, tak jakby chciala aby byli to jedymi czytelnicy . No coz, to moja opinia - ale obiecalam sobie, ze nie zajze do neta zanim jej nie skoncze. Jestem bardzo ciekawa odczuc innych czytelnikow. No to na tyle tego mojego umoralniania. Chyba jednak bylo lepiej jak pisalam pamietnik. Teraz go zaniedbuje , bo tu przelewam swoje humory . Milego wieczoru :-)

sobota, 26 stycznia 2013

Szarlotka

Sobota....... nic tylko sie przytulac . Ale wiadomo , jak chlop sam w domu od dwoch miesiecy , ja wpadam tylko na weekendy i zazwyczaj leze bezsilnie na sofie to zaleglosci w domu jest co niemiara ( nie wiem jak to sie pisze - czy razem , czy osobno ) . Zmienilam posciel i wlasnie chce sie nia pochwalic . Kupilam ja on - line na Ellos.no  - no i chyba jestem zadowolona. Ale obiecalam sobie , ze jak bedziemy w Polsce to kupie sobie takiego gniecionego lnu na metry i sama poszyje poszewki , posciel i zaslony . Tylko na razie nie moge tego lnu nigdzie znalezc w necie......hm.....czyzby go nie bylo ?? Zdjecia robie jakas stara cyfrowka HP wyciagnieta gdzies z dna szuflady. COrka moja bawi sie w fotoreportera , przepraszam pracuje jako fotoreporter i potrzebuje naszego aparatu. Wiec chyba nie pozostaje teraz nic innego jak kupic inny. Poszukiwania trwaja


Wstawiam tez obiecywana stara rame z naszych okien z loftstua , moj kochany tygrys ja pomalowal i przetarl . Troche malo na niej dupereli , ale niech no ja tylko wydobrzeje na calego to zaraz ja zapelnie


W oknie stanely swieczniki od podstaw wykonane przez mojego meza, a przetarte przeze mnie . Chce , zeby zrobil ich wiecej , porozstawiam po calym domu, do lazienki tez potrzebuje - tylko wyzsze . Chce je postawic obok wanny na podlodze. Oj, zdjecia straszne, jeszcze przez to ,ze u nas ciemno, slonca nie ma a ten aparat.....eh


Nie no  - masakra jak na nie patrze  .
Kiedys dawno temu, chyba cztery lata wstecz bylismy na wycieczce nad fjordem w Sogndal . Zatrzymalismy sie jak prawdziwi turysci zjesc kanapke przy drodze. A ze przy drodze tuz bylo zejscie do fjordu, to moj T. dojzal w nim plywajaca tuz przy brzegu galaz. Byla bielutka, wytrawiona przez wode . Cudowna. Najpierw zawisla w miszkaniu ktore wynajmowalismy jako swiecznik . No i powedrowala z nami do naszego domu . Jakos trudno jest nam rozstawac sie z rzeczami, ktore a to ciezko zdobylismy kiedys, a to cofaja nas we wspomnieniach do dobrych chwil. I tak ta biala galaz wedruje z nami i doczekala sie swojego miejsca przy kominku . Obwiesilam ja czym sie dalo w kolorach bieli i szarosci. Kocham serca , sa w naszym domu wszedzie . Sa z drewna , cynku , wikliny i gdzie sie da -w oknach, na scianach , na lozku , w holu .....hm tylko chyba w lazience ich nie ma .

W domu pachnie cudnie eplekake czyli norweski jablecznik. Na kruchym ciescie z kremem migdalowym , ktorego przepis podkradlam Jammiemu Oliverovi mojemu guru w kuchni . Mam prawie wszystkie jego ksiazki, ale ostatnio tzn. w tym tygodniu dotarla do mnie nowa ksiazka kucharska ,, Smaki z Fjallbaki '' Camilli Lackberg . Troche przez sentyment do autorki ( mamy jej wszystkie wydania polskie ) a troche z ciekawosci jak jej poszlo z przepisami. Ksiazka jest fajna, przepisy bardzo proste . Troche opowiadan o Fjallbace jej rodzinnym miescie i miescie jako glowny bohater jej kryminalow. Polecam , naprawde warto.


Dotarla tez do mnie ksiazka ze znakami typograficznymi, jestem nia zachwycona tyle w niech szablonow . Czasami warto cos kupic w ciemno


A to moj ostatni zakup, ale musze na nia troche jeszcze poczekac, pewnie ze dwa tygodnie. Mam nadzieje , ze wiele sie z niej naucze .

I to tyle na dzisiaj , ide porozpalam siwiece bo juz szaro za oknami . Za malowanie sie nie biore ,  bo jakos z sil opadlam . Ta robota w domu i gotowanie zabiera tyle energi ???? Wiem , wiem...... ale to juz niedlugo wroci do normy , znowu bede miec tyle werwy co wczesniej .

Milej soboty i uroczej niedzieli :-)

piątek, 25 stycznia 2013

I dag er det fredagskos folkens !!!!!

Tak ...... i bedziemy sie przytulac, ogladac nudna piatkowa TV ,  jesc Grandiose jak wiekszosc norwegow popijajac ja kieliszkiem czerwonego wina . I nic mi do szczescia wiecej nie potrzeba . Brenda bedzie lezala pod naszymi nogami szczesliwa jak nidgy - bo pani do domu wrocila . Tak , tylko musze na to wszystko poczekac jeszcze do 18 - pod warunkiem , ze autobus zajedzie pod dom bez opoznien . Zaraz lunsj w szpitalnej kantynie brrrrrr, potem 13.30 autobus do domu . Kolejny tydzien za mna . W poniedzialek tu wroce ale tylko na trzy ostatnie dni . I zamkne za soba kolejne drzwi i zaczne nowy rozdzial w swoim zyciu.
Jak tak siegne pamiecia do pazdziernika ubieglego roku i pomysle jak bylam przerazona wiadomoscia ze mam raka - to teraz naprawde wydaje sie spokojniejsza . A moze to tylko pozory ? Mam plany i mysle ze mam cholernie duzo czasu na ich realizacje . Nie mam zamiaru sie spieszyc , wszystko bede robila powoli , moze w ten sposob uda mi sie przechytrzyc przeznaczenie ? Sama nie wiem , ale sprobuje . Ok, ide sie pakowac .

czwartek, 24 stycznia 2013

Do Natali

Kochana Natalio . List przyszedl za pozno, ale mysle ze i tak wiesz co w nim bylo , i tak wiesz jak bardzo chcielismy abys go osobiscie odebrala, jak bardzo chcialismy zobaczyc usmiech na Twojej buzce . Te krotkie chwile , ktore razem spedzilysmy , to jak bardzo sie identyfikowalas ze mna - bo jestesmy tak samo chore , to ile radosci mi wtedy dalas - nigdy tego nie zapomnimy . Nie moglismy sie pozegnac , wiec zrobie to teraz. Bylas iskierka , od pierwszych chwil gdy Cie zobaczylam wtedy w Sandvice, bylas malenka, to bylo tak dawno temu. Bylas nawet obecna w dniu, ktory odmienil cale moje zycie - tylko ja tego wtedy nie wiedzialam. Wiec tak naprawde Ty i twoja rodzina byliscie ze mna w chwilach tak naprawde dla mnie waznych. Dziekuje Ci za te chwile, a szczegolnie te ostatnie. Do zobaczenia. A kwiatki na lace bede od teraz kochac tak mocno jak Ty je kochalas . I bede plesc wianki , biegac wsrod traw i pamietac Ciebie......

Niech sie to juz skonczy

Mija tydzien jak odeszla Natalia . Wciaz nie moge w to uwierzyc . Dziecko , ktore tak walczylo, tak nie dawalo po sobie poznac ze cos jest nie tak. Niesprawiedliwosc ? Tysiac pytan - dlaczego ? A co to da. Nic ani nikt tego juz nie zmieni . Rak jest straszna choroba. Jedni mowia - to kara . Inni - dlaczego wlasnie ja . Czasami wcale po nas nie widac , ze toczy nas choroba. Niektorzy cierpia wewnatrz, gleboko w sobie...... Niektorzy nie pozwalaja , aby rak opanowal ich zycie i po prostu usmiechaja sie do swiata i probuja mowic - nie, niec mi nie jest , no zobacz jak dobrze wygladam. Rak . Ja probuje sie oswoic z ta mysla juz cztery miesiace. Chwilami mi sie wydaje, ze mam to juz za soba , ze juz przerobilam ten temat , ze teraz zaczyna sie nowe zycie i juz zawsze bedzie dobrze. Ale czasami sama siebie pytam - czy ja sie aby nie oklamuje ? Po co to pisze ? Sama nie wiem. Ludzie mowia , ze kobiety sa silniejsze , ze im latwiej . Nawet tutaj w szpitalu slyszalam takie sformulowanie o nas - kobietach. My potrafimy mowic o wszystkim, a faceci ponoc w kolko tylko o swojej chorobie. Mysle, ze to nie istota bycia czy niebycia kobieta. Chyba najwazniejsze , czy w chorobie jestesmy sami czy ktos stoi za naszymi plecami i wciaz probuje nas chronic. Ja mam taka osobe, Bogu za to dziekuje. Chociaz pewnie nie jeden potepil moj kolejny zwiazek. Tak bardzo czuje sie bezpieczna , tak bardzo go mi tutaj brakuje . Wiem, ze przezywa to bardzo, moze nawet bardziej ode mnie. Czasami czuje sie egoistka, bo przeciez On tez jest chory . A ja w kolko tylko o mojej chorobie, o moich bolaczkach, o tym jak mnie bardzo boli, jak ja mam bardzo juz dosc, jak bardzo czuje sie samotna, jak nienawidze tej sytuacji w ktorej sie znalazlam, jak zawiodlam sie na rodzinie ktora ponoc powinna mnie wspierac - w kolko tylko ja , ja , ja , ja ................................... . Niestety , ale ta wyglada teraz moje zycie . W nastepna srode ostatnie naswietlanie. I co dalej ? Tutaj wszyscy mowia, ze zaczynam zycie od nowa , ze bede zdrowa i tak mam myslec . OKi doki - sprobuje . Musze sie zebrac w sobie , musze znalezc sile i sprobowac wrocic do zycia, do pracy ....... Musze zaczac realizowac swoje / nasze plany. Trzeba zaczac myslec o wakacjach, dobrze je zaplanowac, wybrac miejsce ( Chorwacja na bank ) , zarezerwowac bilety dla wnuczek na pobyt u nas - moze czerwiec  , zabrac sie za malowanie mebelkow ( caly dol jest nimi zawalony ) ........ No i zawiesilam sie . Co jeszcze ? Jest tego tyle , ze chyba musze spisac wszystko na kartce a potem odkreslac  - co zrobione.  Jutro do domu - na kolejne cudne dwa dni. W poniedzialek powrot , ale tylko na trzy dni - trzy ostatnie naswietlania . Chyba mam na jakis czas dosc Oslo, bede miec awersje do tego miejsca . nie wiem na jak dlugo . Ale napewno teraz bedzie mi sie kojarzylo ze szpitalem . Nie tak jak wczesniej . Ale moze mi to przejdzie , moze po latach jak bede juz pewna, ze choroba nie wroci. NIE MA TAKIEJ OPCJI, SLYSZYSZ RAK - TO DO CIEBIE ??? No i Amen .

niedziela, 20 stycznia 2013

Pada snieg.......

Kolejna zimowa niedziela, kolejna niedziela tej zimy kiedy znow musze zapakowac torbe na nastepny tydzien w szpitalu. Jestem tym juz zmeczona, ale i moje cialo zaczyna odmawiac mi posluszenstwa. Gdyby nie tabletki na sen i p/bolowe byloby jeszcze ciezej. Mroz zelzal......pada snieg........jest tak pieknie ....bialo . Dzisiaj chyba wybierzemy sie do Hemsedal, popatrze jak inni zdrowi szaleja na nartach , wzorem norwegow zjemy cos na ,, miescie ,, czyli hamburger talerken ktorego zrobi dla nas nasza przyjaciolka . Czy to nie wspaniale plany na niedziele ??? Taaa, wiem smiech moze nas ogarnac, a przede wszystkim Was - ktore to czytacie. Mam w lodowce obiad zrobiony wczoraj, ale chce wyjsc z domu . Od pazdziernika tego nie robie, bo same zakupy w sobote daja juz mi sie we znaki. Ale dzisiaj chce wyjsc z domu, tym bardziej ze mroz zelzal, jest tylko -10 . Ostatnie tygodnie temperatura wachala sie pomiedzy -21 a -28 . Ale to normalne tutaj. I mimo wszystko kocham to miejsce gdzie rzucil mnie los. I tak juz chyba zostanie. Chociaz moj maz twierdzi, ze na emeryturze i tak z tad sie wyniesiemy, bo kto bedzie wciaz mial sily na codzienne odsniezanie . Jak na razie sprawia mu to radoche, pomimo niedawno przebytego zawalu. Ech zycie...... Jutro oboje jedziemy do Oslo - oboje do szpitali, tylko dwoch roznych. T bedzie mial sprawdzane serduszko i przeswietlane wszystkie zylki, czy gdzies sie nie czai jakis skrzep. W piatek pisalam , ze w domu czekaja na mnie niespodzianki. A i owszem stara rama okienna zostala pomalowana i przetarta, a szyby zastapiono siatka. Wisi juz w salonie nad sofa. W sypialni natomiast przybyl stary wieszak / stojak na ubrania . W oryginale byl brazowy, ale moj T pomalowal go na bialo , a ja przetarlam . Wyglada cudnie. Coz jedyny problem to aparat. Nasz jest w polsce u corki i chyba musimy kupic nastepny  ( bedzie szybciej hehe ) . Sprobuje zrobic zdjecia telf , ale wiem ze to wyjdzie fatalnie.
Milej niedzieli wszytskim

piątek, 18 stycznia 2013

W drodze do domu......

Wlasnie mija Sandvika , przystan , fiord .... lod zamarzl na dobre, ludzie po nim spaceruja. Wracam do domu. Pierwsza seria 25ciu naswietlan za mna. W poniedzialek zaczynam 8 celowanych i koniec. Jeszcze tylko niecale dwa tygodnie pomieszkiwania w szpitalu. I wroce na dobre. Heh, tydzien bez dostepu do neta - NIJAKO tak. Dorwalam sie teraz w szpitalnym autobusie. Ale zaraz bateria mi padnie, a tam w domu powstaje kolejny projekt-niespodzianka. Nie moge sie doczekac....... to tylko cztery i pol godziny jazdy. Pewnie jutro wkleje zdjecia. Jypppppiiiiii

czwartek, 10 stycznia 2013

Zmienne nastroje

Sama nie wie, moze w ogole nie powinnam tu pisac o sobie. W koncu jak sam nazwa bloga nosi - to o domu . Ale i o nas - bo dom to my. Wiem, ze rak nie byl moim / naszym projektem . Sam zakradl sie w nasze zycie. No ale skoro juz tu sie dostal, to chyba moge troche o nim popisac. 19ty dzien naswietlan . Przede mna jeszcze 14 . Jest coraz gorzej. Dzisiaj odpadl mi kawalek skory. Bogu dziekuje za tutejsza opieke medyczna . Zaraz dostalam od swojej opiekunki gazy, specjalna mieszanke plynow do okladow, nozyczki, gazy i plastry absorbujace wilgoc. Tak uzbrojona po pachy moge nadal walczyc. jestem juz tak bardzo zmeczona i obolala, ze caly tydzien nawet za mury szpitala nie wyszlam, nie bylam na zadnym spacerze. Jutro do domu............5 godzin jazdy . A w poniedzialek znowu to samo. Dzien przeplatam snem i placzkami . Czytam ksiazki, ogladam bzdurne filmy................w przepwach pije wode - bo tak trzeba. Jem. Jem na ile moge. Ale jem . Przestalam wreszcie czytac te wszystkie przemadrzale publikacje na temat raka. Chyba mam juz dosc. Wielu rzeczy mam juz dosc. Uuuuuuuuuuuuuu ale chce mi sie wyc. I ta cisza, ta cholerna cisza. Tylko ja i ta cisza. Czwartek , nawet nie wiem ktorego dzisiaj mamy . Styczen, ale melancholia , a moze wscieklosc na siebie, na caly swiat, na.............. Zycze wszystkim milego wieczoru. Ja ide wyc ..............



Jeg vet ikke, kanskje jeg ikke skulle skrive om deg selv her. Til slutt, er det samme navnet på bloggen - det handler om hjemet .Men også om oss - fordi huset - det er vi . Jeg vet at kreft var ikke i min / vårt prosjekt. Han selv kom inn i våre livet . Men siden kreft kom hit allerede, tror jeg at jeg kan vise frem noe av det. i dag  nittende dag i bestråling. Før meg er 14 igjen . Det blir verre. I dag falt jeg av en bit av huden. Jeg takker Gud for den norske legehjelp.Så snart jeg fikk fra  sykepleier gasser, komprimerer en spesiell blanding av væsker, saks og absorberende blod silikone bandage . Jeg er allerede så sliten og sår,hele uke ikke dra fra sykehuset, var jeg ikke på noen tur.Hjem i morgen ............ 5 timers kjøretur. Og på mandag går vi igjen.
 Interleaving dag sover og gråter. Jeg lese bøker, se filmer ................ tull i intervallene jeg drikker vann - etter behov. Jeg spiser. Spiser - hvis jeg kan. Men jeg spiser. Til slutt stoppet jeg å lese alle publikasjoner om kreft pa internet . Jeg tror jeg har fått nok.Mange ting jeg har fått nok. Uuuuuuuuuuuuuu men det gir meg lyst til skrike.  Og denne stillheten, denne jævla stille. Bare meg og stillheten. Torsdag, jeg vet ikke hvor vi er i dag. Januar, men melankoli, og kanskje raseri på hverandre, hele verden, på .............. Jeg ønsker dere alle ha en fin kveld. Jeg går gråte .............

środa, 9 stycznia 2013

Nowe projekty

Nie moze byc inaczej, zebym wciaz nie kombinowala . Ja juz chyba nie potrafie odpoczywac. Zreszta, w koncu ta cala grypa na cos sie przydala . Caly dzien przed komputerem w poszukiwaniu technik zdobienia i postarzania mebli. No i chyba sie udalo. Wpadlam na kilka wspanialych blogow - dziewczyny jestescie niesamowite. Pozatym odnalazlam filmiki instruktarzowe . Heh, jeszcze cos ze mnie bedzie. W domu czeka kilka starych mebli . Tylko zeby sily wrocily, bo boje sie ze rozgrzebie to wszystko i zostawie. Wiec chyba wszystko musi poczekac , az skoncze radioterapie i wroca mi sily. Moj mily dzisiaj robil w hyblu porzadki - ponoc nie ma gdzie dloni wcisnac. To jak ja mam tam pracowac ?? Niby dom wielki , my w nim sami a miejsca malo . To jak to tak ?

U mnie w szpitalu nie jest moze shabby ani nastrojowo, ale zdjecie szafki nocnej wrzuce - z telefonu ( fatalne )


Wlasnie zaczelam sie matrwic , bo aparat nasz w Polsce u corki i zostalismy na lodzie . Jak tu zdjecia robic ?
Znalazlam jakies zdjecia , to moze je tu wstawie .

Nasza sypialnia / Soveromet 



Schody na drugie pietro / Trapper til loftstua 


Zycze milej i spokojnej nocy . I mnostwa pomyslow. 


wtorek, 8 stycznia 2013

Styczniowe przemyslenia z glowa w chmurach






Dlugo nie pisalam , nie wstawialam zdjec - mimo , ze w domu powstaja nowe projekty za sprawa mojego T. Jestem zbyt zmeczona i obolala, zeby w dwa wolne dni od naswietlan jeszcze fotografowac to co powstaje w domu podczas mojej nieobecnosci. Wracam do domu tylko na soboty i niedziele i wiekszosc tego czasu spedzam na sofie - bo na nic nie mam sily . Ale ten czas tutaj w Radiumhospitalet - mimo ze uwazam za czas , ktorego nigdy juz nie nadrobie - poswiecam na przeszukiwanie internetu i zasypywanie glowy nowymi pomyslami. Ktos by powiedzial - a na to masz sile, nie szkoda Ci czasu ? Nie, wlasnie na to mam sile, bo tylko plany i marzenia trzymaja mnie przy zyciu i niepozwalaja mi zwariowac. Rak to nie wyrok - nie wiem kto to powiedzial, ale trzymam sie tego i ide do przodu. Jestem cholernie zmeczona pobytem w szpitalu, codziennymi zabiegami. Chwilami czuje sie jak w wiezieniu, tylko z ta roznica ze moge robic co chce - a wlasciwie na co mam sily. I caly czas sama ........ Nawet juz mam dosc czytania ksiazek, pochlanialam je ostatnio tak bardzo, jakbym jutro miala oslepnac. Mam tez dosc ogladania filmow - bo dostepne w sieci sa tylko te, ktore innym sie podobaja. A jak szukam czegos co bym naprawde z checia obejzala - no widze tylko przepraszamy, nie jest dostepny. Wiec w/g mnie w tej kwestii nic sie nie zmienilo, tak jak za czasow stalinizmu - musisz ogladac to co inni. A moze jestem za surowa ? To chyba wplyw ostatnio przeczytanej ksiazki Danuty Walesy .
Nie powiem - doksztalcilam sie ostnio z metod postarzania i bielenia mebli. jak tylko wroce do formy to zaraz zabieram sie do roboty. Pozdrawiam wszystkich . Ale nikomu nie zycze, alby mial darowany wolny czas za sprawa nowotwora, ktory probuje zrobic z ciebie wrak czlowieka i przejac nad toba kontrole. Aha, bo bym zapomniala - chca mnie jeszcze przebadac pod kontem melanoma malignum - no ale to juz szczegol, zaczynam sie przyzwyczajac. No i staram sie nie panikowac.


Jeg skrev ikke lenge, ikke sette inn bilder - selv hjemme med nye prosjekter oppstår for tilfelle av min T. jeg er for sliten og sår for en feed av de to gratis dager av stråling fotograferer det som er skapt i huset mens jeg er borte. Jeg skal hjem bare på lørdager og søndager, og mesteparten av tiden liggende på sofaen - fordi jeg ikke trenger å tvinge noe. Men denne gangen her i Radiumhospitalet - selv om jeg tror det er på tide, som jeg aldri jeg vil ikke gi opp - tid brukt på å søke på Internett og fylle hodet med nye ideer. Noen som sa - og du har makt, trenger du ikke angre på tiden? Nei, akkurat som jeg har makt, fordi bare planer og drømmer holde meg i live og gjør meg sint. Kreft er ingen dom - Jeg vet ikke hvem som sa det, men hold deg til det og kommer til fronten. Jeg er jævla lei av sykehusopphold, daglige behandlinger. Til tider føles det som et fengsel, men forskjellen er bare at jeg kan gjøre hva jeg vil - og hva jeg faktisk styrke. Og hele tiden det samme ........ Selv om jeg allerede har lest nok bøker, jeg leste dem sist så mye som om jeg skulle være blind i morgen.Jeg er også lei av å se på filmer - som er tilgjengelige i nettverket er bare de som andre liker. Og som det jeg leter etter noe med et ønske om å virkelig sett - men jeg ser ingen beklager, ikke tilgjengelig. Så jeg tror at ingenting har endret seg, akkurat som i den tiden av Stalin - du må se hva andre. Eller kanskje jeg er for harde? Jeg tror det var sist leste, påvirke Danuta Walesa bøker.
Jeg kan ikke si - jeg leste nylig av metodene for aldring og bleking av møbler. Så snart jeg kommer tilbake til den formen som jeg får rett til å arbeide. Hilsen til alle. Men ingen ikke ønsker at han hadde tilbudt seg å fritiden for tilfelle av kreft, som prøver å gjøre deg en menneskelig vrak over deg og ta over styringen. Oh, og fordi jeg glemte - leger fortsatt ønsker å se om jeg har melanoma kreften - men dette er allerede en detalj, begynner jeg å bli vant til. Vel, jeg prøver ikke å få panikk.





Nasz salon zaraz po remoncie 


Jak teraz patrze na te zdjecia to uwierzyc nie moge - nasz salon , 10.2010

POmysl jak dac nowe zycie staremu zegarowi - mini barek 

To nasz salon pazdziernik 2010 - ja tez mialam maly wklad w te przemiane domu